1. Dobrze zorganizowanej (choć drogiej i czasem zawodnej) komunikacji publicznej, która czyni posiadanie samochodu niemal zupełnie zbędnym.
2. Wyczerpującego informowania, dzięki któremu obywatel czy pasażer zawsze wie, co się dzieje, dlaczego jesteśmy spóźnieni i kiedy dotrzemy do celu.
3. Braku opłat za wypłacanie gotówki z bankomatu nieswojego banku (i w ogóle znikomej ilości opłat bankowych).
4. Możliwości płacenia niemal wszędzie kartą.
5. Nieoszpecania krajobrazu setkami billboardów, reklam i szyldów.
6. Estetycznej, nieostentacyjnej i oszczędnej w formie architektury oraz wzornictwa.
7. Sklepów z niekoniecznie potrzebnymi, ale fajnymi i pomysłowymi rzeczami.
8. Wszechobecności ludzi z książkami - tam się naprawdę czyta!
9. I w związku z tym - bibliotek, które sprawiają wrażenie miejsc budowanych dla ludzi, w których przyjemnie jest przebywać i można czuć się swobodnie (w tym, na przykład, zjeść obiad).
10. Filmów z napisami w telewizji (co, jestem o tym głęboko przekonana, ma związek z punktem ósmym. O powszechnej znajomości angielskiego nie wspominając, bo to oczywiste).
Niniejszym rehabilituję się za przedwczorajszy cynizm. Kolejność przypadkowa; a więcej punktów zapewne przyjdzie mi do głowy, jak następny raz pojadę do Szwecji.
Komentarze
A tak w ogóle, to najbardziej im zazdroszczę tych normalnych bibliotek, o których wspominasz...
km
M.
km
M.
km
M.
km
M.