Przejdź do głównej zawartości

Rzeczy, których mi brakuje w Polsce, gdy wracam ze Sztokholmu

1. Dobrze zorganizowanej (choć drogiej i czasem zawodnej) komunikacji publicznej, która czyni posiadanie samochodu niemal zupełnie zbędnym.
2. Wyczerpującego informowania, dzięki któremu obywatel czy pasażer zawsze wie, co się dzieje, dlaczego jesteśmy spóźnieni i kiedy dotrzemy do celu.
3. Braku opłat za wypłacanie gotówki z bankomatu nieswojego banku (i w ogóle znikomej ilości opłat bankowych).
4. Możliwości płacenia niemal wszędzie kartą.
5. Nieoszpecania krajobrazu setkami billboardów, reklam i szyldów.
6. Estetycznej, nieostentacyjnej i oszczędnej w formie architektury oraz wzornictwa.
7. Sklepów z niekoniecznie potrzebnymi, ale fajnymi i pomysłowymi rzeczami.
8. Wszechobecności ludzi z książkami - tam się naprawdę czyta!
9. I w związku z tym - bibliotek, które sprawiają wrażenie miejsc budowanych dla ludzi, w których przyjemnie jest przebywać i można czuć się swobodnie (w tym, na przykład, zjeść obiad).
10. Filmów z napisami w telewizji (co, jestem o tym głęboko przekonana, ma związek z punktem ósmym. O powszechnej znajomości angielskiego nie wspominając, bo to oczywiste).

Niniejszym rehabilituję się za przedwczorajszy cynizm. Kolejność przypadkowa; a więcej punktów zapewne przyjdzie mi do głowy, jak następny raz pojadę do Szwecji.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Ad 1. OK, SKM to porażka, ale mieszkając w naszym pięknym mieście na komunikację ZKM narzekać nie powinnaś ;)

A tak w ogóle, to najbardziej im zazdroszczę tych normalnych bibliotek, o których wspominasz...

km
martencja pisze…
Zastanawiam się, czy chodzi Ci aby na pewno o to samo ZKM, o którym ja myślę... O to, które wciąż nie może się dogadać z SKM i gdańskim ZTM w sprawie wspólnej taryfy i biletów, i które na moje osiedle - nieleżące w końcu na jakimś strasznym zadupiu - wysyła jeden autobus raz na godzinę, ostatni koło osiemnastej. Nie, z pewnością, jeśli piszesz, że nie powinnam narzekać, to najwyraźniej musisz mieć na myśli jakieś inne ZKM!

M.
Anonimowy pisze…
Jednak to, choć zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie obszary naszego miasta są świetnie skomunikowane... Uważam jednak, że w porównaniu np. z Gdańskiem nasza komunikacja prezentuje się całkiem dobrze.

km
martencja pisze…
Rzecz w tym, że komunikacja gdyńska powinna nie tyle konkurować z gdańską, co stanowić z nią spójną, nierozdzielną - przynajmniej z punktu widzenia zwykłego użytkownika - całość. Dopóki taka chwila nie nastąpi, na pewno nie nazwę żadnego z trójmiejskich systemów komunikacyjnych dobrym.

M.
Anonimowy pisze…
Nie miałam na myśli relacji konkurencyjnych wobec siebie. Myślę po prostu, że trudno podejmować wspólne projekty w momencie, gdy jedna ze stron ma zdecydowanie więcej pracy przed sobą. Co oczywiście nie zmienia faktu, że jak się chce, to można... Wszak po wielu bojach bilet metropolitalny w końcu powstał.


km
martencja pisze…
Ech, wymówki, wymówki! Nie chcę rozpatrywać, czyja to jest przede wszystkim wina, że w takiej w sumie niewielkiej aglomeracji musimy cierpieć z aż trzema systemami komunikacyjnymi (albo i więcej, jeśli doliczyć np. Wejherowo i inne). Liczy się dla mnie tylko końcowy, smutny efekt. Bilet metropolitalny jest rzeczywiście krokiem w dobrym kierunku, ale niestety dopiero pierwszym na długiej drodze.

M.
Anonimowy pisze…
A spójrz co się dzieje z wizją bardziej ogólną, czyli Trójmiejską Metropolią, Gdańską, czy jak ją tam zwał... :(

km
martencja pisze…
I właśnie dlatego nie głosuję na Szczurka:(

M.