Przejdź do głównej zawartości

Ziemie odzyskane


Tym razem postanowiłam wybrać się - wraz z Czytaczką Moniką - w bliższe strony i zobaczyć kawałek Polski. A konkretnie, jej północno-zachodni kawałek. Wstyd powiedzieć, ale nigdy wcześniej tam nie byłam!


Pierwszą rzeczą, jaka powitała nas po przyjeździe do Wolina, była wygrywana na carillonie na wieży ratuszowej "Rota". W szkole imienia Bolesława Krzywoustego - tego właśnie, który walczył, i to skutecznie, o podporządkowanie Piastowskiej Polsce Pomorza - w której w czasie wakacji funkcjonuje schronisko, na gazetce ściennej poczytać sobie można uczniowskie wierszyki o tym królu ("Pod Psim Polem Krzywousty zapędził armię niemiecką w pola kapusty", "Jak napisał Gal Anonim Bolesław Krzywousty to idealnej władzy synonim"), a klatkę schodową zdobi rząd białych orłów, całe tysiąc lat ewolucji, od denara Bolesława Chrobrego po godło Trzeciej Rzeczypospolitej. Ulice w tej części świata noszą takie nazwy jak: Słowiańska, Piastowska, czy - moja ulubiona - Tysiąclecia Państwa Polskiego (to w Międzyzdrojach). No i oczywiście pisarzy: narodowych wieszczów, autorki "Roty", autora "Krzyżaków", a nawet bohaterów literackich, pod warunkiem, że walczyli - no, z kim? Tak, drodzy Czytacze, zgadliście: z Krzyżakami. Jak Zbyszko z Bogdańca.


A jednocześnie we wszystkich okolicznych kurortach, w Wolinie, Międzyzdrojach, Świnoujściu, sklepy, restauracje, bary i inne punkty usługowe opisane są - czasem wyłącznie - po niemiecku. Krzyżak może i nie będzie pluł nam w twarz i dzieci nam germanił, ale przeciwko krzyżackim euro nic nie mamy.


Na szczęście w wolińskim muzeum historycznym zauważono już nadejście XXI wieku i ekspozycja nie razi. Być może przyjdzie jeszcze taki dzień, że "Rotę" na ratuszu zastąpi "Oda do radości"...

Komentarze