Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2012

Zachowania pasywno-agresywne

  Szwedzka agresja sąsiedzka. Adresowana jest do właścicieli powyższego samochodu, a wyraża się zamieszczeniem za wycieraczką notatki następującej treści:   "Drogi idioto! My, mieszkańcy tej ulicy, zaczynamy tracić cierpliwość do twoich niesamowicie złych umiejętności parkowania. Nie możesz, do diabła*, parkować metr od krawędzi ulicy. I bez tego jest tu ciasno i dojazd jest ograniczony. Gorąco polecamy szkołę jazdy Finntorp, zaledwie kilkaset metrów stąd, dla dobra twojego i innych uczestników ruchu!" * Najgorsze szwedzkie przekleństwa, protestanckim zwyczajem, odnoszą się do piekła i diabła.

BER

W Berlinie działają obecnie dwa lotniska: Schönefeld i Tegel. Oba obsługują już znacznie większą liczbę samolotów i pasażerów niż przewidywali ich projektanci. Podjęto więc rozsądną decyzję budowy nowego, dużego lotniska, które zastąpi dwa stare. Nazywa się ono Berlin Brandenburg i według pierwotnego planu miało być oddane do użytku w 2010 roku. Niestety, nie zdążono na ten termin i kolejny wyznaczono na jesień zeszłego roku. Gdy ja pierwszy raz usłyszałam o tym lotnisku, planowaną datą otwarcia był już natomiast początek czerwca 2012. Wiosną kupowałam bilety lotnicze na koniec sierpnia. Do tego czasu lotnisko Berlin Brandenburg miało już dawno funkcjonować, więc nic dziwnego, że miejsce docelowe oznaczone było kodem nowego lotniska - BER. Parę tygodni po dokonaniu zakupu dostałam jednak mejla od linii lotniczej, że ze względu na niejasną sytuację berlińskiego lotniska szczegóły lotu mogą ulec zmianie. I rzeczywiście, nie minęło wiele czasu, jak podano oficjalną informację, że

Geologia

Nie wiem, o co chodzi, ale wizja płyt tektonicznych ścierających się gdzieś w okolicach greifswaldzkiego dworca działa na moją wyobraźnię.

Letnia refleksja

Patrząc jak piękny, ciepły i słoneczny dzień zamienia się w burzę z piorunami, oberwaniem chmury i gradem oraz sprawdzając prognozę na następne dni, przypomniałam sobie swoją niegdysiejszą refleksję, że lato w północnej, nadmorskiej Europie jest jak promocja w supermarkecie. Trzeba je chwytać póki trwa, bo może się skończyć w każdej chwili i już nie powtórzyć.

Samotność

Nie znam się na piłce nożnej i znać się nie zamierzam. Dzięki temu jeżeli już z jakiegoś powodu tego typu widowisko zwróci moją uwagę, obserwuję je jako zjawisko społeczno-antropologiczne oraz studium zachowań stadnych. Na tej zasadzie poszłam kiedyś na mecz Fiorentiny z Sampdorią - mieszkanie przez parę miesięcy w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu Fiorentiny i obserwowanie w co drugą niedzielę tłumów kibiców zmierzających na i ze stadionu obudziło w końcu we mnie i w mojej współlokatorce ciekawość, która kazała nam wybrać się tam którejś niedzieli. Zasiadłyśmy w samym środku sektora o eleganckiej nazwie Curva Fiesole, a więc wśród oddanych kibiców gospodarzy, mogłyśmy więc do woli nasłuchać się zestawu okrzyków i piosenek, a nawet obejrzeć układy choreograficzne. Najbardziej podobał mi się ten, który polegał na tym, że cały stadion zaczynał nagle szybko podskakiwać w miejscu. Mecz zakończył się druzgocącym dla gości wynikiem 5:1, a także wyniesieniem na stadion wielkiej flagi Fior

Freest

Freest to nadmorska wieś na wschód od Greifswaldu, naprzeciwko zachodniego końca wyspy Uznam. Znajduje się tam między innymi całkiem niezła restauracja rybna.

Internet, czyli wygrzebane z archiwum 5

Dzisiaj zainstalowano mi w mieszkaniu internet. Pamiętna wszystkich prób , na które wystawiło mnie dotychczasowe życie w Greifswaldzie, spodziewałam się, że na pewno nie zadziała, a przynajmniej nie od razu. Że będę musiała domagać się pomocy technicznej, zawracać głowę znajomym bardziej niż ja znającym się na komputerach, obdzwaniać infolinie, zmienić system operacyjny na Windows i dawać na mszę. I że będzie z tego anegdota na bloga. A tu rozczarowanie - wszystko zadziałało zgodnie z zapowiedziami operatora! Żeby dostarczyć Czytaczom anegdot na temat instalowania internetu nie pozostaje mi więc nic innego jak sięgnąć do przeszłości i miejsca, w którym załatwianie czegokolwiek zawsze jest materiałem na anegdotę: do Włoch, a konkretnie Florencji. Od razu uprzedzę: z doświadczeń moich, zebranych w ciągu półtora roku mieszkania w tym mieście w dwóch różnych mieszkaniach, jak również doświadczeń moich znajomych, wynika, że internetu tam założyć się nie da. Albo wprowadzasz się do mie