Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2009

Niebo nad Södermalm

Fascynuje mnie niebo nad Sztokholmem. Być może dlatego, bo nigdy do tej pory nie mieszkałam w miejscu tak płaskim i "nieosłoniętym" (Gdynia jest zbyt pofałdowana, a Florencja zbyt zabudowana), wydaje mi się, jakby było go tu strasznie dużo...

Koparka

Widziałam dziś koparkę. Stała w tunelu metra między stacjami Slussen i Medborgarplatsen. Tunelu, dodam, wywierconym w litej skale. Na pewno jest jakieś racjonalne wytłumaczenie. Wierzę w to. W końcu to jednak Szwecja, a nie, na przykład, Włochy...

Zabójczy parmezan

Niebezpieczeństwo naprawdę czai się wszędzie! Oto ostrzeżenie na drzwiach do budynku Kulturamy - czegoś w rodzaju domu kultury, gdzie odbywają się różne kursy tańca, śpiewu, gry na instrumentach itp.: "Zabrania się spożywania orzechów i parmezanu w budynku Kulturamy z powodu bardzo poważnych alergii, które mogą prowadzić do sytuacji zagrażających życiu. Kierownictwo Kulturamy."

Flamenco

Z powodu pękniętej kości musiałam w tym semestrze przerwać lekcje tańca. Obrazek zamieszczam dla uczczenia zdjęcia gipsu:)

Jeden z dziesięciu

Gdy parę lat temu byłam na krótko w Szwecji, nagłówki gazet głosiły właśnie o skandalu, który wybuchł w szwedzkim rządzie i zmusił kilku z jego członków do dymisji. Ich przewinieniem było... niepłacenie abonamentu radiowo-telewizyjnego. Pomyślałam wtedy, że naprawdę chciałabym, żeby w polskiej polityce borykano się z podobnymi problemami... Abonament wynosi w Szwecji trochę ponad 2000 koron na rok (około 850 złotych) i podobno płaci go dziewięć na dziesięć osób. Wiem to, ponieważ Radiotjänst (instytucja, do której wnosi się tę opłatę) jakiś czas temu zaczęła aktywną kampanię, w której dziękuje tym dziewięciu osobom i wzywa jedną pozostałą do wypełnienia obowiązku. Jak aktywna jest to kampania, przekonałam się ostatnio, gdy poszłam do baru u mnie na uczelni i kupiłam kawę, którą podano mi w takim oto kubku: "Dziękujemy, 9 z 10. Mamy nadzieję, że kawa smakuje!" Z drugiej strony kubka już bardziej złowieszczo: "Hej, 1 z 10. Kawa z pewnością będzie lepiej smakować, gdy zaczn

Rezerwat ptaków i ssaków

Szwedzi kochają naturę. A natura odwzajemnia tę miłość i nawet w mieście niemal wchodzi ludziom do domów. Poniższe zdjęcia zrobiłam nie wychodząc ze swojego pokoju (chyba, że na balkon). Zimą, w poszukiwaniu pożywienia, natura podchodzi nawet bliżej:

Valborg

Każdy, kto akurat przebywa w Szwecji na przełomie kwietnia i maja, ma okazję być świadkiem obchodów święta Valborgsmässoafton, po polsku Nocy Walpurgi. Mimo że w nazwie święta uczczona jest chrześcijańska święta, ma ono, czego łatwo się domyślić, pogańskie korzenie - noc z 30 kwietnia na 1 maja uznawana była za czas, kiedy granica między światem żywych, a światem umarłych była najcieńsza. Dawni Germanie palili więc wielkie ogniska dla odstraszenia złych duchów i czarownic. Do dzisiejszych czasów przetrwała tradycja palenia ognisk, całość ma jednak bardziej charakter swego rodzaju święta wiosny. W miastach akademickich Szwecji i Finlandii jest to ponadto święto studenckie z własnymi, specyficznymi dla każdego miasta, tradycjami. Niecałe dwa tygodnie temu miałam okazję przekonać się, jak obchodzi się je w jednym z najstarszych ośrodków akademickich Skandynawii, mianowicie w Uppsali. Przed południem 30 kwietnia mieszkańcy miasta zbierają się wokół przepływającej przez centrum rzeczki Fyri

Uległeś wypadkowi?

Jeszcze szczegół z niedzielnej wizyty w szpitalu: plakat w poczekalni. Głoszący: "Uległeś wypadkowi? Przewróciłeś się na rowerze? Albo upadłeś na ulicy?" i wzywający wszystkie osoby, które tego rodzaju nieprzyjemne zdarzenia spotkały, do podzielenia się swoimi doświadczeniami. Ma to na celu zwiększenie wiedzy o mechanizmach powstawania wypadków, która z kolei ma pomóc im zapobiegać. Cała ta szczytna inicjatywa zilustrowana jest obrazkami w prawdziwie klämriskowym stylu.

Cierpliwość jest cnotą

Moja Sista się wczoraj rozchorowała. A że była niedziela, udałyśmy się na izbę przyjęć szpitala. Tam, po pobraniu opłaty za wizytę wysokości 300 koron i wstępnym opukaniu przez pielęgniarkę, umieszczono nas w poczekalni. Najciekawszym wydarzeniem pierwszej godziny naszego pobytu w poczekalni było wyjście z gabinetu dwóch policjantów, prowadzących skutego kajdankami mężczyznę. Razem z towarzyszącą im pielęgniarką zniknęli gdzieś w głębi szpitala. Punkt przełomowy naszego pobytu w poczekalni nastąpił jednak w drugiej godzinie, kiedy to nagle zajęto się pierwszym pacjentem! Pod koniec trzeciej godziny, kiedy właśnie zaczynałam się wciągać w emitowane na poczekalnianym telewizorze reality show "Ratunku! Jestem w japońskim programie telewizyjnym!", nieoczekiwanie ktoś zdecydował się zająć Moją Sista. A właściwie lekarz otworzył wielką księgę z listą leków, z której wybrał trzy, które według jego mniemania najbardziej odpowiadały jej dolegliwościom. Część czwartej godziny spędziłyś

Kenneth w polach rzepaku

Nie, nie chodzi mi tu bynajmniej o jakiś artystyczny brytyjski remake znanego bollywoodzkiego przeboju . Chodzi mi natomiast o artystyczną brytyjską adaptację szwedzkich kryminałów. Dokładniej - o trzyodcinkowy serial pt. "Wallander" z Kennethem w roli tytułowej.* Kurt Wallander to postać wymyślona i opisana w serii powieści (z których spora część została przetłumaczona na polski) przez Henninga Mankella. Bohater jest inspektorem policji w Ystad - steranym, zmagającym się z własnymi demonami, ze skopanym życiem osobistym i moralno-egzystencjalnymi wątpliwościami wywołanym pracą, w której ma do czynienia z najciemniejszymi stronami ludzkiej natury (i nie chodzi mi tu bynajmniej o to, że zajmuje się ściganiem ludzi łamiących zakaz stawania na żółtym pasku na schodach ruchomych). Żyje w mrocznym (metaforycznie, choć czasem też dosłownie) miejscu, gdzie każdy ma jakiegoś trupa w szafie i ogółem aż strach wyjść na ulicę (nie wiem, może w Skanii tak rzeczywiście jest - nigdy t

Księżyc nad Farsta Strand

Bezprzewodowo

Kościół Szwedzki się reklamuje. I to jak! Jakiś czas temu można było w sztokholmskich kolejkach i autobusach zobaczyć reklamę następującej treści: Trådlöst Bön är gratis Ständig uppkoppling Be när, var och hur du vill Fri support i alla församlingar Svenska kyrkan Czyli na nasze: Bezprzewodowo Modlitwa jest darmowa Stałe połączenie Módl się kiedy, gdzie i jak chcesz Darmowe wsparcie* we wszystkich parafiach Kościół Szwedzki * To oczywiście gra słów: "support" może znaczyć zarówno wsparcie w ogóle, które pasuje do kontekstu kościelnego, jak i wsparcie techniczne, które pasuje do kontekstu internetowego.

Żaglówki

Kontynuując wodny temat z poprzedniego posta: teraz, gdy nadeszła prawdziwa wiosna, lód już oczywiście definitywnie zniknął. A że Szwedzi to naród uwielbiający żeglować, a Sztokholm to poza tym miasto rozłożone na wyspach, poprzecinane mnóstwem kanałów i cieśnin, często można podziwiać widoki tego rodzaju: (Oczywiście Mój Brader - miłośnik żeglarstwa, skrytykował, że za mało narysowałam want. Na moje usprawiedliwienie mogę jedynie napisać, że tak w kwestii żeglarstwa, jak i rysowania, jestem zupełnym amatorem. Najwyżej można przyjąć, że rysunek przedstawia żaglówki na chwilę przed zawaleniem się masztów:).)

Magelungen

Jezioro, niedaleko którego mieszkam, było zamarznięte przez całą zimę. Często przyglądałam mu się w drodze do pracy, gdy mój autobus przejeżdżał nad nim, a słońce odbijało się w białej tafli, napełniając światłem cały świat dookoła - tak, że wkrótce od wyglądania przez okna autobusu zaczynały mnie boleć oczy (co mnie jednak bynajmniej nie powstrzymywało przed dalszym wyglądaniem:)). Rankami często widać było na nim łyżwiarzy, ślady płóz i kół. Jakiś miesiąc temu wybrałam się na spacer nad Magelungen - lód powoli, powoli puszczał. Zaczynając od brzegów, od przęseł mostów, stawał się coraz cieńszy; po jego koronkowych, lekko leżących na powierzchni wody krawędziach, spacerowały kaczki. I nie był już biały, ale szary. Kiedyś przejeżdżałam nad jeziorem pochmurnym popołudniem; niebo odbijało się w nim, ale przyciemnione: lód miał ciemny, grafitowo-szary kolor. A ja, z fascynacją mieszczucha wypuszczonego w okoliczności przyrody, ciągle wypatrywałam nowych zmian form i kolorów...

Magnolie

Duma mojej Mamy-ogrodniczki:)

Klämrisk

Należy się parę słów wyjaśnienia, skąd to dziwne słówko w adresie internetowym tego bloga. By to jednak wytłumaczyć, trzeba najpierw napisać coś niecoś o szwedzkiej mentalności.* Otóż dla przeciętnego Szweda świat jest niezwykle niebezpiecznym miejscem. Z każdej strony czyhają przedmioty i zjawiska naturalne, które tylko czekają, żeby człowieka przytrzasnąć, zmiażdżyć, porazić, przygnieść, poparzyć, zalać i ogółem zrobić mu krzywdę. Czy kiedykolwiek, przeglądając katalog Ikei, zastanawialiście się nad tymi wszystkimi ochraniaczami na rogi stołów, żeby dzieci się o nie nie uderzyły, albo blokadami do gniazdek elektrycznych, żeby nie wkładały w nie drucików? To właśnie to. Może się wydawać dziwne, że dzieje się tak akurat w kraju, który jest jak mało który bezpieczny, niedoświadczony przez dziejowe i naturalne klęski. Mam teorię, że to właśnie dlatego. Że jak się nie ma tak zwanych prawdziwych problemów, wymyśla się takie, które z naszego punktu widzenia wydają się błahe. I kończy się

Dygresje

Podobno każdy porządny blog powinien mieć jakąś myśl przewodnią. Bo tylko wtedy jest szansa, że opiszą go w "Dużym formacie", albo chociaż w "Wysokich obcasach". Cóż, kiedy zbyt dobrze znam siebie i swój sposób pisania, żeby nie wiedzieć, że jakiegokolwiek tematu przewodniego bym sobie nie wybrała, zaraz bym z niego zboczyła na bezdroża dygresji. Postanowiłam więc nie mydlić nikomu oczu i z rozbrajającą szczerością przyznać od razu w tytule bloga i pierwszym wpisie, że treść jego będą stanowić właśnie dygresje. Przemyślenia o filmach, książkach, muzyce, pisaniu doktoratu, życiu w Szwecji (czy w jakimkolwiek innym miejscu, do którego mnie przywieje)... Słowem, o tym wszystkim, co umila i uprzykrza moje codzienne życie. I niewykluczone, że zupełnie nieoczekiwanie wyłoni się z tego temat przewodni. (A wówczas kariera internetowego celebryty stanie przede mną otworem!)