Przejdź do głównej zawartości

Magelungen


Jezioro, niedaleko którego mieszkam, było zamarznięte przez całą zimę. Często przyglądałam mu się w drodze do pracy, gdy mój autobus przejeżdżał nad nim, a słońce odbijało się w białej tafli, napełniając światłem cały świat dookoła - tak, że wkrótce od wyglądania przez okna autobusu zaczynały mnie boleć oczy (co mnie jednak bynajmniej nie powstrzymywało przed dalszym wyglądaniem:)). Rankami często widać było na nim łyżwiarzy, ślady płóz i kół.

Jakiś miesiąc temu wybrałam się na spacer nad Magelungen - lód powoli, powoli puszczał. Zaczynając od brzegów, od przęseł mostów, stawał się coraz cieńszy; po jego koronkowych, lekko leżących na powierzchni wody krawędziach, spacerowały kaczki. I nie był już biały, ale szary.





Kiedyś przejeżdżałam nad jeziorem pochmurnym popołudniem; niebo odbijało się w nim, ale przyciemnione: lód miał ciemny, grafitowo-szary kolor. A ja, z fascynacją mieszczucha wypuszczonego w okoliczności przyrody, ciągle wypatrywałam nowych zmian form i kolorów...

Komentarze

Kolleander pisze…
Wydawało mi się, że wysłałam komentarz:/ Może przez pomyłkę wysłałam komuś innemu, przeglądając zaległe najnowsze wpisy?

W takim razie ktoś niebawem ze zdumieniem przeczyta, że w moim mniemaniu jest mieszczuchem-impresjonistą:)
Kolleander pisze…
Aha... zapomniałam dodać, że skoro widzisz tyle kolorów, to może spróbujesz malować pejzaże akwarelami? Jeszcze chyba nie próbowałaś? :)
martencja pisze…
No, muszę powiedzieć, że impresjonistą to mnie jeszcze nigdy nie nazwano!

A akwarele - no cóż, na razie zakupiłam farby:)

M.
Pięknie, pięknie... A w tych kamiennych brzegach można się pewnie zakochać :)
martencja pisze…
Takich kamieni tu jest pełno. Cała Skandynawia jest na nich zbudowana.

M.
To znaczy, że wystarczy mi pewnie jednej wycieczki na Półwysep, żeby się zakochać :) W kwestii krajobrazu mam jakieś stałe skrzywienie na góry, skały i kamienie - najpierw zauważam je, a dopiero potem resztę.

Chyba, że skał jest brak. Wtedy od razu przechodzę do reszty :D
martencja pisze…
No, z takim zamiłowaniem do skał to wycieczka na Północ rzeczywiście jest wskazana. Tu nawet w środku miasta nie sposób się ruszyć, żeby się o nie nie potykać:)

M.