Przejdź do głównej zawartości

Zdrowie jest najważniejsze

Obsesja kosmicznego narodu zdrowiem i formą fizyczną nie powinna dla Czytaczy być już żadną niespodzianką. A tym bardziej nie powinna być nią dla mnie ani Mojej Sista, któreśmy już trochę doświadczeń związanych z ciekawymi zwyczajami tego narodu na własnej skórze nazbierały. To tu wszak nauczyłam się kichać w łokieć, a nie w dłoń (co akurat uważam za bardzo rozsądne i godne naśladowania: w ten sposób nie roznosi się potem zarazków na wszystko i wszystkich, których się dotyka) i zostałam poddana szczepieniu na świńską grypę, które aplikowano taśmowo wszystkim jak leci w moim miejscu pracy w ramach masowej, ogólnokrajowej paniki.

Nawet nas można jednak jeszcze czasem zaskoczyć. Na przykład gdy Moja Sista przyszła w poniedziałek do pracy i powiedziała, że jej siostra przyjechała do Sztokholmu i prawie od razu zachorowała, została z całą powagą zapytana: "Mam nadzieję, że się z nią nie spotkałaś?" A gdy, ku rozczarowaniu współpracowników i szefów odpowiedziała, że owszem, została niemal opieprzona, że po tym karygodnie lekkomyślnym postępku miała czelność pojawić się w pracy.

Ach, mam już wizję, jak moje wirusy rozprzestrzeniają się z prędkością błyskawicy oraz podstępnością lisa po całej firmie Mojej Sista, Sztokholmie, Szwecji, Skandynawii... I czuję się trochę jak ten statek-widmo, który przybił do Bergen pewnego letniego dnia roku pańskiego 1349, przywożąc na pokładzie, oprócz ładunku, który nieopatrznie rozładowano i martwej już załogi, epidemię Czarnej Śmierci, która w krótkim czasie wybiła według niektórych nawet dwie trzecie populacji Norwegii, na kilkaset lat hamując jej rozwój... I jest to wizja, przyznacie chyba, drodzy Czytacze, porażająca.

Komentarze

monika pisze…
ale to oznacza że w przypadku Norwegów lęk przed wirusami jest całkowicie uzasadniony, czy to nie budujące że jakiś naród uczy się historii?
fieloryb pisze…
Słodki Jeżu! Ci Szwedzi mają (że użyję Młynarskiego) jakąś szajbę. Dla mnie przedziwną.

http://www.youtube.com/watch?v=Uumcv1f-URg
fieloryb pisze…
P.S
Dzisiaj Pan Młynarski kończy siedemdziesiąt lat.
Zula pisze…
Jak można kichać w łokieć? :o Ja dosięgam nosem co najwyżej do ramienia!
martencja pisze…
Yyy, jak do ramienia? Toż przecież trzeba ten łokieć do nosa podnieść. Tak, mianowicie.

@fieloryb: E tam, przedziwną. Najzupełniej w ich, szwedzkim stylu, konsekwentnie pasującą do całokształtu szwedzkiego życia.

M.
Kolleander pisze…
Podzielam zdziwienie Patysia, bo żeby kichnąć w łokieć to chyba należałoby być człowiekiem gumą co najmniej!:P
Tak czy inaczej trzeba straszny wymach ręką zrobić. Przy mojej niezgrabności ruchowej już widzę, jak rozbijam jakąś szklankę albo daję komuś za przeproszeniem po twarzy przez przypadek:|
martencja pisze…
Hmmm, a ja nadal zupełnie nie rozumiem, w czym problem. Nie uważam się za osobę szczególnie elastyczną, ale jakoś zupełnie nie mam problemu z uniesieniem łokcia do poziomu nosa. Chodzi tu oczywiście o wewnętrzną stronę łokcia, czy już nie wiem, jak to określić... Najwyraźniej wynikło tu jakieś nieporozumienie, ale miałam nadzieję, że zdjęcie, które zalinkowałam w moim poprzednim komentarzu, rozwieje wszystkie wątpliwości: jest tam właśnie pani, która kicha w łokieć i nie wykonuje przy tym żadnych akrobatycznych czynności. Również nie wymaga to grożących kontuzją (kichającego ani otoczenia) wymachów, a przynajmniej nie bardziej, niż wymaga tego zasłanianie nosa i ust dłonią/chusteczką trzymaną w dłoni. No chyba że Wy, dziewczyny, w ogóle nie zasłaniacie nosa kichając?:P

M.
martencja pisze…
P.S. Aż dałam ten link z kichającą panią w tekst posta, bo jeszcze sobie Czytacze ramiona ponadwyrężają, próbując jakichś dziwnych pozycji;)
Karolina pisze…
byl taki odcinek House'a, w ktorym sie ktos zarazil ospa, na ktora pochorowali sie transportowani kilka stuleci wczesniej niewolnicy. Wskutek przerazenia potencjalna epidemia statek z niewolnikami bezpardonowo zatopiono, a ospa przechowala sie w sloiku wylowionym przez nurkow. Nie ma to jak zlosliwa bakteria czy inny wirus.
martencja pisze…
Był też taki, w którym wszyscy w samolocie, którym podróżowali House z Cuddy, pochorowali się od samej plotki, że w samolocie jest wirus. Tak więc sianie paniki może też wiele zdziałać...

M.