Rozmawiałam niedawno z pewnym post-dokiem, który zajmuje obecnie biuro, w którym ja pracowałam w zeszłym semestrze. Wraz z biurem odziedziczył po mnie całe jego wyposażenie, między innymi komputer. Gdy się poznaliśmy i zorientował się, skąd pochodzę, jedną z pierwszych rzeczy, które od niego usłyszałam, było: "A, to dlatego wszystko w moim komputerze jest po polsku!" Co więcej, w administracji powiedziano mu podobno, że aby zmienić język na jakiś bardziej międzynarodowy, trzeba by przeinstalować cały system. Przyznam, że wprawiło mnie to w konsternację. Bo daję słowo, że gdy ja na tym komputerze pracowałam, jedynym programem, który był tam po polsku, był Firefox, którego zresztą sama zainstalowałam. Niczego więcej nie ruszałam. Nie mówiąc już o przeinstalowywaniu systemu (logika mi podpowiada, że skoro w celu zlikwidowania obecnych ustawień komputera potrzebne jest przeinstalowanie, to do ich wprowadzenia wymagany był analogiczny proces. Choć może popełniam tu podstawowy błą