Przejdź do głównej zawartości

Klämrisk a sztuka konwersacji

Klämrisk, jak się okazuje, jest dobry na wszystko. Na przykład jeżeli przy świątecznym stole będziecie się, drodzy Czytacze, zastanawiać nad dobraniem odpowiedniego tematu rozmowy, możecie zawsze skorzystać z wzorców zaproponowanych w szwedzkiej telewizji, a konkretnie w bardzo popularnym serialu komediowym "Solsidan". Główny bohater tegoż, niejaki Alex, człowiek niemal całkowicie pozbawiony asertywności, trafia w jednym z odcinków na przyjęcie z okazji czterdziestych urodzin swojego kolegi i sąsiada, Ovego. Brak asertywności jest tu o tyle znaczący, że Ove to rodzaj osoby, na której przyjęcie nikt nie dałby się zaciągnąć z własnej woli (a już tym bardziej wkopać w wygłoszenie na nim okolicznościowej mowy, co również staje się udziałem bohatera. A okolicznościowe mowy to dla Szwedów ważna sprawa). Tam to właśnie jeden z gości odzywa się do Aleksa w te słowy:


Ach, to szwedzkie poczucie humoru... Przecież firma Gillekakor nie produkuje fińskich paluszków!

Przy okazji wszystkim Czytaczom życzę wesołych Świąt! No i - mimo wszystko - ciekawszych rozmów przy stole...

Komentarze

fieloryb pisze…
Pieśń warta wysłuchania.

Wesołych świąt.
Anonimowy pisze…
A czy pojawiła się już dygresja dotycząca szwedzkiego poczucia humoru (o ile oczywiście takowe istnieje...)? Jeśli nie, to bardzo proszę o dygresję na zamówienie ;)

Radosnych i dygresyjnych świąt! :)

km
martencja pisze…
O ile sobie przypominam, jedyne, co do tej pory było o szwedzkim poczuciu humoru, to to. Z przedstawionym fragmentem z "Solsidan" ma to tyle wspólnego, że też wyśmiewa się ze szwedzkiego ponuractwa/nudziarstwa. Ale szczerze mówiąc, jak zaczęłam się zastanawiać, doszłam do wniosku, że nie mam na ten temat nic do powiedzenia - tzn. szwedzkie poczucie humoru nie wyróżnia się, wydaje mi się, niczym szczególnym. Próbuję jeszcze namówić Moją Sista, żeby się na ten temat wypowiedziała, ale ciężko mi idzie;]

Dziękuję za życzenia!

M.
Kolleander pisze…
Baaardzo spóźnione podziękowania za życzenia przesyłam!

Co do filmu: :D:D Przez chwilę miałam wrażenie, że oglądam Nosferatu:D

Jeśli chodzi o tematykę konwersacji w filmie, przypomniała mi się niedawna rozmowa z agentem ubezpieczeniowym, gdzie dowiadywałam się, jaki procent odszkodowania przysługiwałby mi przy utracie poszczególnych części ciała. Najbogatsza byłabym po śmierci. Słuchając, wyglądałam jak ten właśnie Alex.
martencja pisze…
Czy Twój agent również uważał, że jest to doskonały temat do towarzyskiej rozmowy przy stole?

A mi się dzisiaj śniło, że się przytrzasnęłam w windzie! Stało się to na rzymskim dworcu Termini, a przecież ja nigdy w życiu nie korzystałam z wind na Termini! Dworzec zresztą, jak to często w snach bywa, wcale nie przypominał Termini, tylko jakiś prowincjonalny, mały dworzec... Tylko chaos tam panujący nie odbiegał od standardu.

M.
Kolleander pisze…
Bynajmniej... mój agent uważał, że lepszym tematem do rozmowy towarzyskiej jest jego twórczość poetycka i ogólnie literacka. Nawet przeczytał swój wiersz.

Chciałam już zasugerować, że może we swoim śnie zapomniałaś przeczytać jakiejś tabliczki ostrzegawczej, ale to przecież były Włochy, a nie Szwecja... Mam nadzieję, że się w końcu wydostałaś? Czy jeszcze tam siedzisz?;)
martencja pisze…
Trudno powiedzieć, czy się wydostałam z zatrzaśniętej windy, bo sen się skończył, jak jeszcze w niej siedziałam... Ale dzisiaj śniło mi się, że podziwiałam jakieś norweskie fiordy i lodowce, więc wniosek wysnuć należy, że jakoś się wydostałam.

@"Nawet przeczytał swój wiersz."

Buahahahaa! Jakiś niespełniony w swoim zawodzie:D A dobry chociaż był, ten wiersz?

M.