Niebezpieczeństwo naprawdę czai się wszędzie! Oto ostrzeżenie na drzwiach do budynku Kulturamy - czegoś w rodzaju domu kultury, gdzie odbywają się różne kursy tańca, śpiewu, gry na instrumentach itp.:
"Zabrania się spożywania orzechów i parmezanu w budynku Kulturamy z powodu bardzo poważnych alergii, które mogą prowadzić do sytuacji zagrażających życiu. Kierownictwo Kulturamy."
Komentarze
Nic śmiesznego.
M.
Być może w Szwecji broni się ludzi nawet przez pokusą? Bo jeśli taki uczulony, widząc, że ktoś je te straszne orzeszki, nie będzie się mógł powstrzymać i zacznie wyjadać nieznajomemu z torebki?
Co do Szwedów. Patrząc na ich kraj i składając z większych lub mniejszych strzępków informacji obraz mam nadzieję, że kiedyś u nas też tak będzie. Będziemy martwić się o alergika pracującego w jednym budynku, zastanawiać się jak zmniejszyć uciążliwość pracy niepełnosprawnemu, który siedzi biurko dalej (a nie pobiera bezczynnie niewielką rentę od państwa). Obyśmy tylko takie problemy mieli.
Tak, wizja nieopanowanego wyjadania komuś z torebki jest bardzo sugestywna:) Ale w takim razie, jak taki alergik radzi sobie w supermarketach, gdzie często są wielkie, otwarte stoiska z różnego rodzaju orzechami na wagę? (choć, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu i rozdrażnieniu, nie ma wśród nich nigdy orzechów laskowych. Może to one właśnie są najgroźniejsze...?)
Co do Szwedów - nie zrozumcie mnie źle, to, że się z nich często naśmiewam, nie znaczy wcale, że źle mi się żyje w ich stolicy, wprost przeciwnie. I zdaję sobie sprawę, że wiele z tych rzeczy, dzięki którym właśnie tak dobrze się tu mieszka, jest wynikiem tego, że z braku "prawdziwych" problemów zajęli się rozwiązywaniem tych mniejszych i bardziej przyziemnych. Zgadzam się, fajnie by było, gdybyśmy mieli tylko tego rodzaju problemy.
Ale zdaję też sobie sprawę, że każdy kij ma dwa końce, to znaczy taka postawa kształtuje to sposób myślenia, nie zawsze i do końca w pożądany sposób - na przykład powoduje swego rodzaju bezmyślność i odbiera ludziom odpowiedzialność za ich własne życie.
Może zabrzmi to brutalnie, ale - o ile alergeny z orzechów nie roznoszą się drogą powietrzną, a nic mi o tym nie wiadomo - każdy był odpowiedzialny za swoją alergię, a nie zrzucał jej na ludzi dookoła.
M.
M.
A czy to nie po to przypadkiem się umieszcza podobne ostrzeżenia, żeby człowiek nie mógł potem zaskarżyć kierownictwa placówki? Jeśli coś się stanie, zawsze można powiedzieć, że wisiało ostrzeżenie.
Jak widzisz Martencjo, Filip to emowampir piroman.
Co do ewentualnych zaskarżeń - no nie wiem, Szwedzi mi nie wyglądają na naród lubujący się w ciąganiu się nawzajem po sądach, z czego słyną Amerykanie. To wszystko chyba bardziej ma ludziom dać uspokajające poczucie, że Wielki Brat się nimi opiekuje.
Alergia na czekoladę, ach...! Nie powiem, żeby był to problem i mi całkowicie obcy, jednak w życiu wyznaję zasadę wyrażoną na tym plakacie i rezygnacja z czekolady jest dla mnie wyrzeczeniem tak wielkim, że w Wielkim Poście, zamiast nie jeść mięsa, nie jadam czekolady. W tym roku nie udało mi się wytrwać... (ale miałam dobrą wymówkę!)
M.
A zresztą, co ja też tam wiem o wampirach. I o emo;]
M.