Przejdź do głównej zawartości

Ważne jest przestrzeganie przepisów BHP

...zwłaszcza na kolei. Ale w bardziej umysłowych pracach, jak się okazuje, też. Mogłam się o tym przekonać, gdy mój nowy pracodawca wysłał mnie na szkolenie BHP. Oglądając na nim dwa iście oscarowe filmy - jeden mrożący krew w żyłach wizjami odcinanych piłą tarczową członków i mdlejących na widok dzieł sztuki gości Centralnego Muzeum Morskiego*, drugi szowinistyczny w swoim przedstawieniu ładnej, głupiutkiej sekretareczki wyczyniającej co chwila jakieś głupstwa, ale powstrzymywanej w ostatniej chwili przez poważnego, grożącego jej palcem narratora** - poczułam, że ich autorzy musieli czuć jakieś ideowe pokrewieństwo z twórcami klämriskowych ostrzeżeń w szwedzkich windach.

Udzielono mi wielu pożytecznych rad, które z pewnością będę mogła zastosować na co dzień w celu zwiększenia bezpieczeństwa w moim miejscu pracy, jak na przykład, że nie powinnam samodzielnie przenosić drabin dłuższych niż 4 metry, wchodzić na drabiny obarczona ciężarem większym niż 10 kilogramów, a po hali produkcyjnej powinnam się poruszać wyłącznie wyznaczonymi ścieżkami i uważać na wózki widłowe. Oraz żeby się nie poślizgnąć na skórce od banana. Powtarzane wielokrotnie motto filmu: "Pamiętaj! Każdego wypadku można uniknąć!" oraz "Myśl bezpiecznie, postępuj bezpiecznie, a będziesz bezpieczny" przywiodło mi na myśl różnorakie Złowrogie Żółte Linie i inne mniej lub bardziej makabryczne ostrzeżenia.

Z drugiej strony, nie da się ukryć, że mimo wszystkich szwedzkich lęków, gdy przyjmowano mnie do pracy w Szwecji nikt mnie na podobne szkolenie nie wysłał (jak również nie interesowano się stanem mojego zdrowia ani nie wymagano podpisania zyliona papierków, formularzy, zaświadczeń i oświadczeń, np. że znane mi są przepisy o zachowaniu tajemnicy państwowej). Czyżby tam zakładano, że każdy tak podstawową wiedzę ma już dawno opanowaną, jak wchodzi na rynek pracy...?

* A jednak ten film ma również aspekt uspokajający: widzowi mógł się udzielić całkowity spokój i brak jakichkolwiek negatywnych emocji ze strony świadków tych wydarzeń ("Dzień dobry. Koledze odcięło dwa palce. Wiecie, jak do nas dojechać? To ja może wyjaśnię..."; w międzyczasie rzeczony kolega skarży się nieśmiało w tle, że trochę mu słabo, a trzeci z bohaterów z największym spokojem idzie pozbierać odcięte części ciała). To ważny przekaz: w każdej sytuacji należy zachować się profesjonalnie i nie wpadać w panikę. I w ogóle co nagle, to po diable, więc nie ma co się spieszyć.

** Żeby chociaż narrator był równie atrakcyjny, jak lekkomyślna sekretarka, aby i żeńska część widowni (stanowiąca 100% na moim akurat szkoleniu) miała na czym zawiesić oko! Ale niestety, nie od dzisiaj wiadomo, że w naszym pięknym (?) kraju mężczyzna nie musi być atrakcyjny, wystarczy po prostu, że JEST.

Komentarze

Zula pisze…
Co do ostatniego zdania, zaczynającego się od dwóch *, zareaguję;
Aaamen, siostro! [czyt.: Eeejmeeen!] też boleję nad tym faktem - i nawet nie wiesz, jak bardzo ;-(
fieloryb pisze…
Czy przygody niemieckiego kierowcy wózka widłowego Klausa są wam znane? Ostrzegam, filmu nie powinny oglądać osoby o słabych nerwach i w wieku poniżej 18. lat.
Anonimowy pisze…
Hm, zrobiłam to... Obejrzałam przygody Klausa.

Życzę Państwu miłego wieczoru.

Uszanowania,

km
martencja pisze…
Porażające! Co za efekty specjalne, co za popisy kaskaderskie! Nie da się ukryć, że te dwa odcięte palce z polskiego filmu mogą przy tym się schować. Ech, ci Niemcy to jednak są porąbani:)

KM, mam nadzieję, że już się otrząsnęłaś po seansie? Jakby co, możesz sobie pójść obejrzeć "Piłę" na uspokojenie;)!

To przy okazji dodam, że udało mi się przeżyć pierwszy dzień w pracy bez wypadków zagrażających życiu lub zdrowiu: nie przytrzasnęłam się drzwiami, nie spadł na mnie rzutnik, nie stratował tłum studentów, a nawet nie poślizgnęłam się na skórce od banana (co było jednym z dokonań pani sekretarki na filmie. Serio!)

@Zula: muszę przyznać, że w moim wypadku ból jest tym większy, że wróciłam ze Sztokholmu. A tam w tej kwestii wręcz przeginają w drugą stronę (o czym już kiedyś wspominałam), więc kontrast jest ogromny...

Niewielkim pocieszeniem jest, że w takiej na przykład Rosji jest jeszcze dużo gorzej. Tak przynajmniej zaobserwowałam w Petersburgu. Kontrast między odstawionymi jakby szły na imprezę, w wyjściowych sukienkach i na niebosiężnych obcasach (one tam wszystkie chodzą na szpilkach! Wszędzie! Zawsze!) dziewczynami, a towarzyszącymi im oblesiami (często sporo od nich starszymi) odzianymi w: klapki kąpielowe (jeszcze pół biedy, jak bez skarpet), szorty, również kąpielowe, oraz siatkowe koszulki, bądź koszule rozpięte tak, by ukazywały w całej okazałości wątpliwej urody owłosione klaty, bądź w ogóle bez odzieży od pasa wzwyż - był przygnębiająco ogromny i ogromnie przygnębiający.

M.
Anonimowy pisze…
Tak, otrząsnęłam się... Ale teraz z kolei, po przeczytaniu Twojego komentarza, przypomniałam sobie różne egzemplarze męskiej urody, które miałam okazję widywać na szeroko pojętym Wschodzie i...

No nic, trzymajcie się ciepło Czytacze i Ty Szanowna Autorko.

km
fieloryb pisze…
->Martencja
"Porażające! Co za efekty specjalne, co za popisy kaskaderskie!"

Jakoś tak przeczuwałem, że Ci się spodoba. ;-)
martencja pisze…
Muszę się przyznać, że uśmiałam się setnie oglądając ten film:) A może nie powinnam się do tego przyznawać...?

KM, trzymaj się! Obejrzyj sobie jakiś brytyjski serial jako odtrutkę - "Hustle" czy inny "Hotel Babylon", na przykład...

M.
Anonimowy pisze…
Albo "Black Books"...
Dzięki za troskę ;)

km
martencja pisze…
"Black Books" - zawsze, ale tamte seriale polecałam akurat ze względu na obecność dobrze ubranych przedstawicieli płci, hmm, brzydkiej;] Bo choć Bernard Black ma wiele atutów, to jego styl ubierania jakoś szczególnie do nich nie należy:) Nie mówiąc już o kwiaciastych koszulach Manny'ego:)

M.
Anonimowy pisze…
Niech Ci będzie... ;)

km
martencja pisze…
Ale przypomniałaś mi, że jeszcze nie obejrzałam wszystkich dodatków na moim zestawie DVD "Black Books", który sobie przywiozłam podczas ostatniego mojego pobytu w Londynie... Może to najwyższy czas, żeby nadrobić;>?

M.
fieloryb pisze…
-> Martencja
"A może nie powinnam się do tego przyznawać...?"

Ja też się śmiałem. Pewnie takie było założenie tego filmu. On ma bawiąc uczyć. :)
Teraz już z pewnością żadne z nas nie pozostawi niebezpiecznych przedmiotów na pakunkach przewożonych wózkiem widłowym. :D
martencja pisze…
Z pewnością! Jak tylko gdzieś zobaczę wózek widłowy, czym prędzej nie położę na nim niebezpiecznego przedmiotu!

M.
martencja pisze…
P.S. I jeszcze żeby połączyć kilka wątków niniejszej dyskusji: "Black Books" i przepisy BHP w jednym!:D

M.
Anonimowy pisze…
Dobre! :)

km
Kolleander pisze…
Marto, będziesz się musiała pożegnać z tą drabiną, którą zawsze ze sobą nosisz. I wchodzić na nią, trzymając swoją trzynastutomową "Serię niefortunnych zdarzeń".

Jeśli chodzi o Klausa - nie dotrwałam do końca (uciekłam), ale mój brat był zachwycony.
Kolleander pisze…
*Tzn. nie wchodzić.
martencja pisze…
No doprawdy! Rozstać się z drabiną?? Co za szczęście, że "Serię niefortunnych zdarzeń" umieściłam na niższej półce!

M.
Karolina pisze…
W ubieglym roku, podczas London Film Festival, wyswietlono na Trafalgar Square zlepek filmow dokumentalnych o londynskim transporcie miejskim. Pomijajac fakt, ze mozna tam bylo zobaczyc dawno wycofane z obiegu tramwaje (a w starym tramwajowym tunelu scigal sie Sherlock z Chinczykami, ale to inna bajka), puszczono tez filmik instruktazowy o tym, jak korzystac z bramek biletowych w metrze. Najpierw pokazano, jak nalezy z nich korzystac: elegancki pan wsunal bilecik w odpowiednia biletowa paszcze, przeszedl przez otwarta bramke, odebral bilet (ktorym trzeba nakarmic bramke przy wyjsciu, inaczej delikwenta nie wypusci), i poszedl kulturalnie korzystac z transportu miejskiego. Druga czesc filmiku byla o tym, jakie bledy mozna popelnic. Tu ilustracja byla blond pani z masa siatek. Najpiew pani probowala przeniesc siatki przez bramke, trzymajac je przed soba; bramka zatrzasnela sie na siatkach. Paternalistyczny glos cierpliwie wyjasnil: 'No, no, you need to lift them up'. Pani sprostala, ale zaplatala sie noga w barierke. 'Be careful'! strofowal glos. W koncu pani udalo sie przejsc przez bramke w jednym kawalku, ale za to zapomniala biletu! 'Aaah'-glos zawsze czujny--'don't forget your ticket!'

Moj feministyczny wnerw na stereotypowa blondynke i cierpliwy meski glos zemscil sie na mnie pare dni pozniej, kiedy osobiscie udalo mi sie przytrzasnac niesione siatki w bramce metra. To tak a propos sekretarek mi sie skojarzylo:)

A co do drabin: onegdaj w akademiku, w ktorym pomieszkiwalam, byl sobie pokoj do gier, ktorego nie mozna bylo uzywac, bo sciany zarosly grzybem. Uniwersytet wozil sie z wyczyszczeniem i odmalowaniem przez dwa lata. W koncu grupa studentow zaproponowala, ze sami to zrobia, o ile zostanie zakupiona dla nich farba. Odpowiedz: nie, nie mozna, bo zeby student mogl wejsc na drabine, student musi przejsc szkolenie z wchodzenia na drabine i dostac certyfikat. Nie, to nie jest zart.

Gdyby kurs wchodzenia na drabine liczyl sie jako uniwersytecki, moze by nawet kilka osob weszlo...
martencja pisze…
Ha! Kurs obsługi drabiny! To by dopiero był ciekawy wpis do indeksu;)!

Wychodzi na to, że mężczyźni nie noszą siatek. No tak, wiadomo, oni powołani są do wyższych celów niż zakupy... A może po prostu, jak już je noszą, to ze względu na większą siłę fizyczną, łatwiej im jest nad nimi zapanować?

Co do zatrzaskującej się bramki metra, odsyłam do tej dygresji:)

M.
Anonimowy pisze…
Filmy bhp... Może dałoby się znieść, że każą nam oglądać te głupoty. Gorzej, że nie przechodzimy przez prawdziwe szkolenie bhp - czyli symulację jakiegoś prawdziwego zagrożenia, które mogłoby się pojawić (chociażby pożar)... Biurokracja kwitnie!
martencja pisze…
To prawda. Chyba właśnie to jest w całej tej sprawie najbardziej wkurzające: że to szkolenie nijak się ma do rzeczywistych niebezpiecznych sytuacji, z jakimi możemy się spotkać w pracy (może z wyjątkiem niektórych poczynań głupiutkiej sekretarki). Choć przyznać muszę, że na moim szkoleniu, oprócz filmów, była też pani mówiąca o przysługujących nam ubezpieczeniach, odszkodowaniach, zwolnieniach zdrowotnych, szkoleniu z emisji głosu itp. Ale to był jednak tylko dodatek do filmów.

M.
Autotruck pisze…
Znajomość przepisów BHP czasem potrafi uratować życie!
Mondo pisze…
Znajomość przepisów BHP jest szczególnie istotna w przypadku operatorów wózków widłowych.