Jak wielu ludzi mam zwyczaj, gdy się nudzę albo myśli mi gdzieś odjeżdżają (co zdarza się bardzo często - czasem wydaje mi się, że własne myśli są dla mnie największą przeszkodą w pracy), a mam pod ręką papier i coś do pisania, pokrywać ów papier najróżniejszą bazgraniną. Większość ludzi tworzy w takiej sytuacji abstrakcyjne wzory i szlaczki, ja jednak zaludniam marginesy notatek z seminariów, czytanych artykułów, przeglądanych po raz setny kolejnych wersji kolejnych rozdziałów głównie niezliczoną rzeszą postaci. Zwykle żeńskich, bo je się łatwiej rysuje. Gdy nadeszła pora na podsumowanie czteroletniej pracy i posprzątanie po niej, natknęłam się oczywiście na te rysunki - i postanowiłam chociaż część z nich zebrać w jednym miejscu. Tak powstało poniższe dzieło. Nadaję mu tytuł taki sam, jaki nosi mój doktorat, to znaczy "The concept of the Baltic Sea region as a historical region: An analysis of the process of constructing narratives about the region's past".
Obrazek można oczywiście powiększyć przez kliknięcie w niego, a jakby komuś i tego było mało, to odsyłam do strony, gdzie można go sobie powiększyć przez kliknięcie w ikonkę z lupą.
Komentarze
M.
-strój na okoliczność dnia św. Łucji, gdzie uwzględniłaś nawet spadającą kroplę wosku! to się nazywa realizm!:)
-zainteresowanie martwą naturą
-powiewające włosy; też mam skłonność do rysowania powiewających włosów i do ogólnego powiewania czegokolwiek:D
-czy ja widzę ciemnego młodzieńca ze skrzydłami? czyżby inspiracja Sandmanem, np. Lucyferem?;]
-no i te piękne suknie...
A co do komiksu, to mam nadzieję, że pamiętasz Marto o mojej propozycji na "kolaborację", jak to się teraz trendi ujmuje. Ale komiks w całkowitym Twoim wykonaniu czytałabym z przyjemnością!:)
Tak, powiewające rzeczy fajnie się rysuje - same wręcz spływają spod ołówka i się układają na papierze:) Ciemny młodzieniec powstał natomiast, zdaje mi się, jeszcze zanim przeczytałam Sandmana. Choć głowy nie dam. Ale, tak nawiasem mówiąc, wiele z narysowanych postaci mają imiona i jakąś backstory - a część z nich możesz nawet, Olle, kojarzyć. Np. aż sześć razy pojawia się tam arcyksiężniczka Mirannani. Pan Mrozu jest tylko jeden, ale za to wypatrzyć też można pochodzących z tej samej opowieści Haletennę, Achtina i Tramiję. Jest Śpiewający i jego żona. A także parę innych postaci, w tym również nie przeze mnie wymyślonych (św. Łucję już wypatrzyłaś, ale jest też Łucja narnijska, Córka Ramandu oraz, z innej beczki, T.A.R.D.I.S.).
M.