Przejdź do głównej zawartości

Akademia Szwedzka

Z okazji dzisiejszego ogłoszenia laureata literackiej Nagrody Nobla postanowiłam napisać parę słów o ciele, które ją przyznaje, czyli o Akademii Szwedzkiej. To dość ciekawa instytucja, ze względu na swoją długą historię mająca parę tradycji, które wydają się tyleż anachroniczne, co w pewien sposób urocze.

Akademię Szwedzką założył w 1786 król Gustaw III, współczesny Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu: to były takie czasy w Europie, kiedy w różnych jej częściach powstawały akademie różnorakich sztuk i dziedzin wiedzy czy inne Komisje Edukacji Narodowej. Gustaw, jako władca oświecony, a także osobiście tymi tematami zainteresowany, chętnie zajmował się promowaniem sztuki, literatury i nauki; nawet ze swojego życia uczynił swego rodzaju show dla poddanych, przez co uzyskał przydomek teaterkungen, teatralny król: można było sobie na przykład przyjść w charakterze publiczności popatrzeć, jak wraz z rodziną spożywa posiłki w pałacu Drottningholm. Ironią historii jest to, że został zamordowany podczas balu w operze.

Ale wróćmy do Akademii. Przy powstawaniu wzorowana była na analogicznej Akademii Francuskiej, a jej zadaniem było dbanie o czystość i piękno języka szwedzkiego, w myśl motta Snille och smak (Geniusz i smak). Dlatego wydaje ona między innymi regularnie słownik, który jest wyznacznikiem normy w języku szwedzkim. Poza tym przyznaje różne stypendia i nagrody, w tym, od 1900 roku, literacką Nagrodę Nobla. Prawo do nominowania kandydatów do Nagrody mają członkowie Akademii, analogicznych ciał w innych krajach oraz laureaci z poprzednich lat. Według tradycji ogłoszenie laureata następuje zawsze w czwartek w październiku, kiedy to sekretarz punktualnie o godzinie 13 wychodzi z sali obrad Akademii do zebranych przed jej drzwiami dziennikarzy. Obecnie sekretarzem jest Peter Englund, pisarz i historyk (specjalizujący się w okresie szwedzkiej mocarstwowości, a więc między innymi wojnach z Polską. Jego książki są przetłumaczone na język polski - tak w razie gdyby kogoś ciekawiło spojrzenie na przykład na taki Potop z subiektywnej szwedzkiej perspektywy. Z innych tematów, którymi się zajmuje, polecam szczególnie "Listy ze strefy zerowej" - potwornie przygnębiające, ale bardzo ciekawe).

Akademia Szwedzka ma osiemnastu dożywotnich członków (dlatego też czasem nazywa się ich po prostu Osiemnastką, De Aderton): zwykle są to pisarze, profesorowie i inni ludzie kultury, humaniści, wybierani przez samych członków Akademii. Zwolnienie miejsca może nastąpić tylko poprzez śmierć bądź wykluczenie ze strony Akademii, nie można natomiast z niej wystąpić. Dlatego też czworo jej członków, którzy na jakimś etapie zdystansowali się od jej prac (Werner Aspenström, Lars Gyllensten i Kerstin Ekman w proteście przeciw tchórzliwej, ich zdaniem, postawie Akademii wobec skandalu wokół Salmana Rushdiego oraz Knut Ahnlund przeciw przyznaniu Nobla Elfriede Jelinek), po prostu przestało brać udział w obradach, a ich miejsca pozostały puste.

Ciekawe jest też to, że każdemu członkowi Akademii przypisane jest krzesło, które zawsze zajmuje, dlatego też członków określa się czasami numerem zajmowanego krzesła. I tak na przykład sekretarz Peter Englund zajmuje krzesło nr 10, a na skutek wymienionych przed chwilą protestów puste stoją krzesła nr 15 (Ekman) i 7 (Ahnlund) - pozostałe dwa (Aspenström, nr 12 i Gyllensten, nr 14) mogły zostać ponownie obsadzone po śmierci tych panów. A każdy z członków Akademii może poczuć na sobie ciężar tradycji i wypływającej z tego odpowiedzialności, poznając listę osobowości i pisarzy, którzy zajmowali ich krzesło przed nimi: na przykład nr 7 należał w przeszłości między innymi do Selmy Lagerlöf (jakby ktoś się wybierał kiedyś do Szwecji: to ta pani na dwudziestokoronowym banknocie), która była zarazem pierwszą kobietą w Akademii. Te same numery widnieją na miejscach w restauracji Den Gyldene Freden (założona w 1721, jedna z najstarszych restauracji świata zachowanych w oryginalnym stanie, bywali w niej szwedzcy klasycy literatury, między innymi Bellman), gdzie Osiemnastka jada czwartkowe kolacje, a także na ich kieliszkach w tejże restauracji.

Komentarze

Kolleander pisze…
Ja chciałam powiedzieć tylko, że zawsze czytam i się edukuję, ale jak zwykle nie mam nic mądrego do dodania. Ewentualnie coś niemądrego: http://www.youtube.com/watch?v=Qo3g4AwQZz0
martencja pisze…
Nie wiem, czy wobec uzyskanego właśnie przeze mnie tytułu naukowego nawet powinnam to komentować:P!

Dr M.
Kolleander pisze…
Ha, słusznie prawisz. Doktorom nie wypada oglądać NSK... co to za przykład dla Twoich przyszłych studentów?
martencja pisze…
Właśnie, jeszcze któryś przeczyta, że oglądam NSK i co? Cały autorytet w gruzach!

Co w ogóle skłania mnie do refleksji, że będę musiała zacząć uważać, co piszę - bo zważywszy na to, że jest duże prawdopodobieństwo wystąpienia wśród moich przyszłych studentów osób zainteresowanych Szwecją, istnieje możliwość, że któremuś z nich gugiel kiedyś wypluje niniejszą stronę!

To ja może w ogóle się nie będę przyzwyczajać do myśli o jakimkolwiek autorytecie...;]

M.