Przejdź do głównej zawartości

Nadesłane przez Czytaczy 5

Zwrócono mi ostatnio uwagę, że mój blog przybiera zbyt poważny ton.* Jako remedium na tę przypadłość polecono zajęcie się kwestią plagi królików u zachodnich sąsiadów. Czyżby miało to coś wspólnego ze słynnym krwiożerczym królikiem?

















*Ale jak pisać inaczej jesienią? Wszak to najsmutniejsza pora roku!

Komentarze

Anonimowy pisze…
Przypuszczam, że problemem jest nie tyle krwiożerczość tych królików, co ich duża ilość. Ja tam lubię króliczki. Może sobie być dużo.

Tu przypomina mi się ciekawostka. W Australii plagi królików osiągnęły takie rozmiary, że Australijczycy zniechęcili się do tych zwierząt, w związku z czym prezenty na Wielkanoc przynosi u nich już nie Easter Bunny, lecz Easter Bilby - przeurocze australijskie stworzonko, wyglądające jak skrzyżowanie kangura z myszą: http://www.google.pl/images?hl=pl&biw=1345&bih=537&q=bilby&um=1&ie=UTF-8&source=univ&ei=YAqzTP_2KMbKswaEksWXAg&sa=X&oi=image_result_group&ct=title&resnum=1&ved=0CCUQsAQwAA
Chciałabym takiego, ale obawiam się, że nie są łatwo dostępne.
CzK
martencja pisze…
Dziiiiiwne to stworzenie! I ciekawe, jaka mu Australijczycy dorobili symbolike, zeby byl godnym nastepca wielkanocnego krolika:)

Tylko nie probuj przemycac, bo to sie moze zle skonczyc!

M.