Przejdź do głównej zawartości

25 klatek na sekundę

Były raz sobie dwie miłośniczki filmów animowanych, które miały zwyczaj zawsze, jak tylko pojawiał się ku temu najmniejszy pretekst czy okazja, wdawać się w długie i pełne dygresji dyskusje na wszelkie tematy związane z tą ich pasją. Z czasem dyskusje te rozproszyły się po różnych listach dyskusyjnych, mejlach, komentarzach pod notkami na blogach itp. itd. Aż w końcu nasze bohaterki doszły do wniosku, że dalej tak być nie może, bo tyle z ich wiedzy, mądrości i światłych przemyśleń ginie gdzieś, bezpowrotnie, w czeluściach internetu i że przydałoby się to wszystko uporządkować, usystematyzować i zebrać w jednym miejscu. Słowem - stworzyć specjalnie temu tematowi poświęcone forum. I oto jest:)

No i nie potrzebuję chyba dodawać, że jestem jedną z tych dwóch osób - a drugą jest Czytaczka Kolleander. Wszystkich, którzy dzielą tę pasję w mniejszym lub większym stopniu, albo w ogóle mają cokolwiek do powiedzenia na temat dowolnego rodzaju animacji, zapraszamy!

Komentarze

fieloryb pisze…
Miła inicjatywa.
Rozgłoszę tam, gdzie bywam często w sieci.
fieloryb pisze…
A tak przy okazji: Fieloryb Nieryba jest osiągalny na facebooku.
martencja pisze…
Dziękujemy za promocję!

Widzę, że fieloryb zachowuje anonimowość wszędzie, gdzie po sieci pływa:)

M.
fieloryb pisze…
Żeby poznać fieloryba trzeba się trochę postarać. Takie założenie w czasach łatwego dostępu do informacji pozwala na trochę większą swobodę i wygodę. Dodaje także punktów za wyobraźnię :).
Poza tym anonimowość w sieci i tak jest złudą. Ten kto chce wiedzieć, jeśli jest uparty, i tak wcześniej czy później dopnie swego.
martencja pisze…
@"Żeby poznać fieloryba trzeba się trochę postarać."

E tam. Od znajomości czyjegoś nazwiska do poznania jeszcze długa droga!:)

M.
martencja pisze…
Eeeee, i to dowodzi czego, dokładnie? Że jakaś firma wie, jaki quiz zrobiłam to już znaczy, że mnie zna? Używamy bardzo różnych definicji "znania" człowieka, w takim razie. Poza tym, w ogóle, jakie to straszne! Jakaś firma w Ameryce dowiedziała się, że zrobiłam quiz "Which historical empire are you?"! Olaboga!! I co teraz?!

:P

Trochę mnie irytuje, a trochę śmieszy takie demonizowanie Facebooka. Jak wiele innych zabawek, trzeba go po prostu używać umiejętnie, jak się nie chce zrobić krzywdy. A poza tym, funkcjonuje na pewnych zasadach. Dostajesz coś (możliwość kontaktu ze znajomymi i bezproduktywnego tracenia czasu;)), ale dajesz coś w zamian (część swoich danych). Tak jest z całym internetem, właściwie. Zabrzmi to może złośliwie, ale taka już ze mnie wredna baba: zakładanie konta pod pseudonimem przypomina mi postawę pod hasłem "chciałabym, ale boję się". Niby chcę się w to bawić, ale jednak tak z pewną nieśmiałością;)

M.
fieloryb pisze…
Jak lubisz otrzymywać spersonalizowany spam na pocztę (to przyszłość w tej branży).
Jeśli chcesz ponosić ryzyko kradzieży tożsamości w internecie.
Jeśli na koniec masz przyjemność w tym, że twoje dane osobowe będą pałętać się po nie wiadomo jakich bazach danych.
To proszę bardzo.

Ja dziękuję. Wolę zadbać o przynajmniej trochę o prywatność.
Proszę bardzo - mogę być nazywany paranoikiem ;-).

Tymczasem widziałem jak niedbale były zabezpieczone dane osobowe w Naszej Klasie. Nie sądzę, żeby fb był pod tym względem lepszy. Te aplikacje wciąż są rozwijane, co oznacza, że wciąż można znaleźć w nich błędy, które mogą służyć wyciekom danych.
martencja pisze…
To wyjaśnij mi jeszcze, w czym spersonalizowany spam jest gorszy od zwykłego spamu. Bo jak dla mnie obydwa są równie irytujące i nie widzę między nimi żadnej różnicy. Może zresztą dlatego nie widzę, bo spamu nie czytam - ląduje on w skrzynce spamowej i niewiele mnie obchodzi.

I jeszcze mi wyjaśnij, co rozumiesz przez kradzież tożsamości? To, że ktoś założy sobie konto na FB pod moim nazwiskiem? To przecież może sobie zrobić w każdej chwili, nawet gdybym ja sama nawet w ogóle nie korzystała z internetu. Nie wiem wprawdzie, po co miałby to zrobić, ale tak czy inaczej moja własna postawa wobec portali społecznościowych nie ma tu żadnego wpływu.

No i nie, zupełnie mi nie przeszkadza, że jakaś firma na drugim końcu świata wie, jakie quizy zrobiłam na FB. Może to zdradza z mojej strony skłonności ekshibicjonistyczne, ale cóż, gdybym ich nie miała, nie pisałabym bloga:P

Prawdę mówiąc, jeżelibym miała już się bać o moją prywatność, to dużo większym jej zagrożeniem jest chociażby właśnie niniejszy blog (z którego z pewnością uważny czytacz byłby w stanie wydedukować bardzo dużo informacji na mój temat), nie mówiąc już o albumie ze zdjęciami.

Żeby była jasność: nie jestem zwolenniczką umieszczania na FB swoich wszystkich danych - byłoby to po prostu głupie. Ale pewnego minimum moim zdaniem wymaga zwykła uczciwość w stosunku do innych użytkowników. A za to minimum uważam chociaż własne imię.

W przeciwnym razie zupełnie nie rozumiem, po co się w ogóle w to (czyli FB) bawić.

M.
fieloryb pisze…
Nieśmiała próbka spersonalizowanego spamu (w wersji wyjątkowo wczesnej 0.001):

"Dear Martencja
Nasz firma chce sprzedawac meble. My miec wielkie zainteresowanie Ikea i twoj wspolpraca z branza drewniana(...)"

Tak mój wyobrażony, "inteligentny" spamobot zinterpretował wpis z twojego blogu na temat IKEI. ;-)

Na temat kradzieży tożsamości w sieci są dostępne kilomatry linków.
W skrócie chodzi o taką sytuację, że osoba nieuprawniona, wykorzystując dane osobowe kogoś innego odnosi z tego powodu korzyści lub szkodzi. O praktycznych sposobach jakie przychodzą mi do głowy nie chcę pisać. Nie ma sensu szerzyć paranoi ;-).

Różnica między blogiem a danymi z kwizów jest taka, że blog wymaga stałej obserwacji i zbyt wielkich (moim zdaniem) nakładów pracy. Kwizy są łatwiejsze do automatycznego selekcjonowania i statystycznej obróbki.
martencja pisze…
Nadal nie wiem, w czym taki spam jest bardziej irytujący/szkodliwy/ZUY, od zwykłego spamu.

Poza tym skąd pomysł, że poprzez zatajenie własnego nazwiska na FB takiego spamu unikniesz? Przecież Twoje konto i tak jest skojarzone z jakimś Twoim adresem e-mail, a więc i tak można na ten adres wysłać spam modyfikowany w zależności od tego, jak sobie na FB poczynasz. Z tą tylko różnicą, że nie będzie tam Twojego nazwiska, a zamiast tego będzie napisane "Dear Fieloryb". Chyba niewielka różnica.

Nie będę czytać linków, bo przecież z Tobą dyskutuję, a nie z guglem:P Dlatego prosiłabym o podanie konkretnego, praktycznego przykładu kradzieży tożsamości, który może nastąpić poprzez wyciek moich danych osobowych z FB.

Przykłady, które mi przychodzą do głowy to np. przypadek taki, o jakim pisałam wcześniej - założenie fałszywego konta pod moim nazwiskiem. To na przykład spotkało Małgorzatę Musierowicz: ktoś nawet umawiał się na spotkania autorskie w jej imieniu. W tym przypadku główną winą FB było długie zwlekanie z usunięciem konta - zrobili to dopiero po otrzymaniu listu od prawnika pisarki. Natomiast to, że pani Musierowicz sama nie miała konta na FB, a więc siłą rzeczy nikt stamtąd nie mógł ukraść tych danych, nie miało na tę sytuację wpływu.

Inny przykład to umieszczanie na FB swoich kompromitujących zdjęć (bądź nieusuwanie tagów umieszczonych na takich zdjęciach przez innych), albo opisów krytykujących np. pracodawcę - co może zaszkodzić naszemu życiu osobistemu i zawodowemu, ale tutaj w dużym stopniu ofiara sama jest sobie winna. Bynajmniej nie jestem fanką umieszczania w internecie czegokolwiek. Jak pisałam, jak każdą zabawkę, FB trzeba używać z głową, żeby sobie nie zrobić krzywdy.

Trzeci przykład to kradzież np. danych bankowych. Ale to już nic nie ma wspólnego z portalami społecznościowymi.

Proszę o jakieś inne przykłady, które naprawdę mnie przestraszą co do używania FB:) Bo jak na razie pojęcie "kradzież tożsamości w internecie" urosło, mam wrażenie, do słowa-wytrychu.

Tak czy inaczej, czego nie rozumiem: skoro Twoje zdanie o FB jest tak krytyczne, to po co się w ogóle w to bawić? Wybacz, ale ja mam nieco staroświeckie poglądy i w pewnych sytuacjach przedstawienie się to dla mnie kwestia - ach, jak to nienowocześnie zabrzmi! - dobrych manier.

M.
fieloryb pisze…
I po co mi to było? Mogłem się nie ujawniać z posiadaniem konta na fb. A tak wyszło, że jestem niekulturalny. Wybacz - taki charakter.

Na mnie wrażenie zrobił pewien artykuł, opisujący wydobycie danych z Naszej Klasy. Na jednym ze zrzutów ekranowych pokazana była baza danych wypełniona informacjami o użytkownikach. Na szczęście włamywacz zamazał je, to był tylko element edukacji użytkowników.

Spam jest zły - wykorzystuje czas komputerów go przetwarzających i odbiorców, obciąża sieć przy przesłaniu, jest przyczyną marnowania energii elektrycznej.
Spersonalizowany spam, jak przypuszczam będzie o tyle bardziej nachalny, że użytkownicy będą sprofilowani, pod względem płci, wieku, wykształcenia, zainteresowań, zdrowia, poziomu zamożności i pewnie jeszcze wielu innych cech, które można w jakiś sposób wykorzystać do wciskania kolejnych ofert.

Ja mam podwyższoną potrzebę prywatności pod tym względem. Jak chcę sobie coś kupić to szukam samodzielnie. Drażnią mnie niechciane oferty reklamowe. Nie chcę żyć w świecie przedstawionym w np.filmie "Raport mniejszości", gdzie po wejściu klienta do sklepu zostaje zeskanowana siatkówka jego oczu i automat namawia go do zakupów.

Innym ryzykiem jest powiązanie odpowiednich danych (z różnych miejsc internetu) przy oszustwach finansowych. Bankowość coraz śmielej wchodzi w wirtualny świat a wraz z nią możliwość podrobienia czyjejś tożsamości.

Z tych i innych powodów pozwalam sobie pływać pod pseudonimem miedzy okami sieci.
Dyskusję uważam za zakończoną. Pozdrawiam.
martencja pisze…
Nie musisz mi bynajmniej tłumaczyć, że spam jest zły. Nikt go nie lubi i każdego irytuje. Dlatego też po prostu go nie czytam i generalnie ignoruję. Więc jest mi najzupełniej obojętne, w jakim stopniu jest spersonalizowany.

Ryzyka związanego z bankowością internetową też mi nie musisz tłumaczyć, co zresztą wyraziłam już w poprzednim wpisie. Mimo to jednak bez wahania wybieram bankowość internetową nad stanie w okienku za każdym razem, gdy chcę cokolwiek w banku załatwić.

@"Z tych i innych powodów pozwalam sobie pływać pod pseudonimem miedzy okami sieci."

Co jednak zapewnia Ci anonimowość tylko pozorną. Do pewnego stopnia zapewne chroni Cię przez stalkerami, ale, jak już pisałam, wszelkie boty i tak już mają Twój e-mail powiązany z Twoją działalnością w internecie.

@"Dyskusję uważam za zakończoną."

O, jakie to miłe!:/ Czyli tego konkretnego strasznego przykładu kradzieży tożsamości się jednak nie doczekam?

M.