Przejdź do głównej zawartości

Rocznica

Jak ten czas leci! Kto by pomyślał, że już rok upłynął, odkąd, ulegając niecnym namowom różnych osób oraz wewnętrznym podszeptom, żeby zacząć uprzykrzać szerszej rzeszy ludzi życie moją pisaniną, wynurzeniami, spostrzeżeniami i wymądrzaniem się, postanowiłam zacząć pisać niniejszego bloga. Przyznać należy, że byłam w tym czasie szczególnie mało odporna na ataki tego rodzaju namów i podszeptów, ponieważ ze względu na zagipsowaną nogę byłam do pewnego stopnia unieruchomiona i spragniona życiowych urozmaiceń. W każdym razie, z perspektywy tego roku stwierdzam, że cieszę się, że uległam. A z okazji okrągłej rocznicy chciałabym serdecznie podziękować wszystkim Czytaczom, a szczególnie Czytaczom-komentatorom, dzięki którym wiem, że moje słowa nie wylatują w internetową próżnię. A zapewniam - to bardzo przyjemna świadomość.

Na koniec jeszcze zadedykuję samej sobie i niniejszemu blogowi okolicznościową piosenkę:



Komentarze

fieloryb pisze…
Umarłem. Zakwiczałem się ze śmiechu jak to zobaczyłem.!.
Najlepszego!
martencja pisze…
No wiadomo wszak, że Joanna Kołaczkowska to niekwestionowana Miszczyni;)!

M.
Kolleander pisze…
:D:D Zgadzam się, Miszczunia!

Niechżyenam-e-niechżye-nam-e-niechżyenam! Zwielokrotnienia tego blogowego roku, czyli tysiąca wpisów tak bardzo martencjowych jak dotychczas,

to życzyłam ja,
różna osoba;]
Anonimowy pisze…
... tysiąca albo i więcej! No.

km
martencja pisze…
No, na tysiąc to się jeszcze będę musiała trochę napracować - na razie jest zaledwie 154. Tyle pracy, tyle pracy;)!

Tak czy inaczej - dzięki!

M.
Zula pisze…
Moja ulubiona piosenka urodzinowo-okazjonalna ;D
Niech i ja życzę sto lat sto lat sto lat (y!), wielu dygresji i jak najwięcej tajemniczych znaków ostrzegawczych ;-)
ewa pisze…
ja również dołączam się do gratulacji i życzeń:) Dodatkowo zaznaczę, że po odwiedzeniu Marty w Sztokholmie jestem przekonana, iż tematów do opisywania nie zabraknie:>
martencja pisze…
Dziękuję!

Pytanie tylko, czy starczy mi czasu na opisanie tych sztokholmskich tematów, skoro planuję za kilka tygodni się stąd wyprowadzić...

M.