Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2010

Studium porównawcze

Wiemy już, jak problem korzystania ze schodów ruchomych potraktowany został w Szwecji , Wielkiej Brytanii i we Włoszech . Pora na Polskę:

Klämrisk 3

Dźwigiem też się można przytrzasnąć.

The Day Stockholm Stood Still

Jedną z pierwszych myśli, jakie mi przyszły do głowy dzisiaj rano było: dlaczego jeszcze nie obudziło mnie wiercenie, tak jak to się działo przez cały zeszły tydzień? Gdy wstałam i zaczęłam odbierać doniesienia ze świata, a właściwie ze Sztokholmu, domyśliłam się, dlaczego: najwyraźniej po prostu ekipie remontowej instalującej w naszym budynku jakieś nikomu niepotrzebne elektroniczne udogodnienia nie udało się dziś dojechać punktualnie do pracy. Jak chyba nikomu w mieście. Przez większość weekendu padał śnieg (a nie mieliśmy tu żadnej odwilży, więc kolejne warstwy akumulują się od początku zimy), a rano temperatura spadła do -20 stopni Celsjusza (do tej pory "ociepliło się" do -15). Myślałby kto, że miasto położone w takiej a nie innej części świata będzie na taką ewentualność przygotowane. Not so. Strona internetowa Storstockholms Lokaltrafik (czyli komunikacji miejskiej) przedstawia obraz nędzy i rozpaczy: wypełniona jest komunikatami o tym, że kolejki jeżdżą co pół godzin

Sianie paniki

Administracja sztokholmskich akademików nie pozwala swoim lokatorom zapomnieć, że niebezpieczeństwo czai się na nich i może dopaść w dowolnej chwili.

Tłusty wtorek

W miniony czwartek, tak jak wielu innych Polaków rozrzuconych po świecie, bardzo tęskniłam do smaku swojskiego, polskiego pączka. W Szwecji pączki są znane (pod nazwą munk ) ale wyglądają i smakują inaczej - ciasto jest jakby lżejsze, w środku zamiast róży jest albo dziura, albo krem waniliowy, a na wierzchu zamiast lukru - cukier. Nawet to dobre, ale w tłusty czwartek - nie zadowala. Samego tłustego czwartku w Szwecji się nie obchodzi, jest za to tłusty wtorek. Właśnie dzisiaj, w ostatni dzień przed rozpoczęciem Wielkiego Postu. I z tej okazji je się tu ciastko o nazwie semla . Składa się ono ze słodkiej bułki z dodatkiem kardamonu, z której odcina się czubek i wydrąża środek. Do środka zaś pakuje masę migdałową i bitą śmietanę, na to nakłada się odcięty czubek i przyprósza cukrem pudrem. Choć właściwym dniem na konsumpcję tego przysmaku ma być niby dzień dzisiejszy, to tak naprawdę pojawia się on w cukierniach i supermarketach już po Bożym Narodzeniu i można go dostać do Wielkanocy.

Wyczucie czasu

W miarę jak powoli, acz nieuchronnie zbliżam się do zakończenia mojej przygody z doktoratem, coraz częściej znajduję w skrzynce spamowej mejle zachęcające do zakupienia dyplomu naukowego. Oferta jest szeroka, od licencjackiego do doktorskiego, zwykle z dopiskiem: "Bo na to zasługujesz!" I nie mogę nie zastanawiać się: dlaczego akurat teraz? Czyżby to była jakaś sugestia...?

Zachowaj czujność!

Gdyby ktoś kiedyś szukał dla mnie prezentu...

...podpowiadam pewne miejsce w internecie, które stanowić może ich (prezentów) obfite źródło: jeden z działów na stronie o nazwie Cafe Press . Zainteresowanym służę adresem, pod który należy kierować przesyłki oraz przypominam, że mam w tym miesiącu imieniny:)

Zasypany

U mnie na osiedlu. Już dość, naprawdę! Od kilku tygodni sztokholmska komunikacja miejska, a szczególnie kolejki, kursują według rozkładu pod hasłem "nie znasz dnia ani godziny." Natomiast samoloty z jednego z podsztokholmskich lotnisk startowały wczoraj z czternastogodzinnym opóźnieniem, albo wcale. A ja mam zamiar jutro z tego lotniska wyruszyć. Trzymajcie za mnie kciuki!

Witamy w kinie

Sztokholmskie multipleksy postanowiły najwyraźniej spróbować bardziej ludzkiego, osobistego podejścia do widza. Wczoraj przed seansem na salę weszła pracowniczka kina, przywitała nas, przypomniała o wyłączeniu telefonów, poinformowała o lokalizacji toalet i wyjść ewakuacyjnych oraz pożyczyła miłego seansu. Muszę przyznać, że nie jestem przyzwyczajona do takiego traktowania! A w ogóle skoro już jestem w temacie, dla równowagi też trochę ponarzekam. Bo kwestia sztokholmskich kin jest dla mnie już od dawna bardzo bolesna. Po pierwsze, kin jest mało, po drugie, prawie wszystkie należą do tego samego właściciela (istniejącego od 1919 roku Svensk Filmindustri, który jest też producentem wielu skandynawskich filmów i dystrybutorem na rynki skandynawskie filmów zagranicznych), po trzecie, wybór filmów, jak na stolicę dużego europejskiego państwa, jest mały, po czwarte i najważniejsze: bilety są strasznie drogie. Oczywiście wszystkie te fakty są ze sobą ściśle połączone i udowadniają tezę, ż

Prawo Jante

Pora dziś na kolejną z serii dygresji edukacyjno-socjologicznych, dla tych z Czytaczy, których interesują zawiłości szwedzkiego charakteru narodowego. Być może rozpoznajecie powyższy obrazek, bo już kiedyś pojawił się w moich dygresjach. Znalazłam go w ulotce Stowarzyszenia Republikańskiego, nawołującego do obalenia monarchii. I przyznam, że jego widok wywołał u mnie złośliwy wewnętrzny rechocik, bo według mnie wskazuje on - świadomie bądź nieświadomie - na dodatkową motywację dla postulatów stowarzyszenia, niewymienioną w ulotce, ale kto wie, czy nie ważniejszą od tych wymienionych, bo zakorzenioną w skandynawskim charakterze. Norwesko-duński pisarz Aksel Sandemose w powieści z 1933 roku "Uciekinier w labiryncie" nazwał to "prawem Jante". Jante to w jego powieści fikcyjne duńskie miasteczko, w którym obowiązują następujące zasady: 1. Nie sądź, że jesteś kimś. 2. Nie sądź, że nam dorównujesz. 3. Nie sądź, że jesteś mądrzejszy od nas. 4. Nie sądź, że jest