Przejdź do głównej zawartości

Klämrisk inspiruje

...jak się okazuje, nie tylko mnie. Autorów niniejszego wątku zainspirował do spędzenia zapewne długich godzin na zabawie Photoshopem. Innych znowu - do nakręcenia filmu krótkometrażowego. Uwaga, tylko dla ludzi o mocnych nerwach! (Przy okazji można usłyszeć prawidłową wymowę naszego ulubionego słowa.)

Kogoś klämrisk zainspirował nawet na tyle, że zmajstrował grę komputerową! Nie wiem, czy dobrą, bo nie chciało mi się jej ładować, ale może ktoś z Czytaczy wypróbuje i się podzieli wrażeniami. Gdzieś też kiedyś wyszperałam zespół muzyczny o takiej nazwie, ale teraz nie mogę znaleźć.

Przy okazji dowiedziałam się, że w języku szwedzkim istnieje rzeczownik hissdöd, którego chyba nie da się przetłumaczyć inaczej niż "windowa śmierć". Podobno przykre to zdarzenie spotkało kilku nieszczęśników w Szwecji i po tym właśnie pojawiły się tabliczki. Autorzy paru szwedzkich blogów zastanawiają się, czy to aby nie najgorszy rodzaj śmierci...

Tego wszystkiego, a także wiele więcej, można się dowiedzieć szperając w Google;).

Komentarze

Kolleander pisze…
Co do filmu to taki z typu "ambitne kino niezależne moralnego niepokoju kręcone kamerą z ręki i inspirowane Hiczkokiem"!

Obrazki Photoshopowe przejrzałam wszystkie i muszę powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem:D Znalazłam tam nawet tłumaczenie na polski - "ryzyko zakleszczenia". Niektóre pomysły bardzo pythonowskie (zwłaszcza z nieoczekiwaną zamianą ról!). Ponadto wnioskuję z interpretacji, że autorzy są zwolennikami PCtów;>
martencja pisze…
Niekoniecznie - może to jest po prostu nawiązanie do faktu, że na reklamach Mac vs. PC ten pierwszy jest zwykle sympatyczny i przyjaźnie nastawiony, a ten drugi - bywa nieprzyjemny, a poza tym jest grubszy:)

M.
Zula pisze…
Klamrisk najwidoczniej fascynuje nie tylko Szwedów, ale Polaków również. Byłam na Pace w zeszłą środę i wystąpił tam ze stand-upem niejaki Marcin Stręk (można go znaleźć na fb - o proszę, jakiego ma nieomal klamriskowego avatara). Jeden z numerów poświęcony był archeologom z dalekiej przyszłości, którzy na podstawie odkopanych piktogramów wnioskują o naszym życiu, np.:
człowiek wbiega za duchami lasu do nieba
człowiek zaopatrzony w światło nogi, która podtrzymują duchy lasu, wchodzi do świątyni
Niestety w sieci brak filmiku, a jedyne co wyniosłam z Rotundy, to zdjęcie.

A żeby było śmieszniej, chłopak fascynuje się też Eddiem Izzardem ;P
martencja pisze…
No bo Eddie Izzard to chyba jest obecnie wzór dla każdego komika uprawiającego stand up. A propos przypomniała mi się anegdota, którą opowiedział kiedyś pewien irlandzki komik występujący w sztokholmskim pubie (swoim własnym, zresztą:)): że mijał kiedyś codziennie w Londynie jakiegoś performera, który występował na ulicy (a właściwie chyba było to Covent Garden), z umiarkowanym raczej sukcesem. Kiedyś spotkał go w pubie i wysłuchał biedaka żalów, jak mu to występowanie nie idzie. Anegdotę zakończył pointą: "It was Eddie Izzard!"

But I digress. Jak widzę, w mojej fascynacji tabliczkami ostrzegawczymi nie jestem bynajmniej odosobniona. Tylko dlaczego duchy lasu...? Czy archeolodzy przyszłości nie będą sobie zdawali sprawy z postępów industrializacji w naszych czasach...?

M.