Przejdź do głównej zawartości

Paternoster, czyli antyklämrisk 3

Dwa tygodnie temu wybrałam się, wraz z Czytaczką Moniką, do Danii. Jako że to kraj skandynawski, jadąc tam spodziewałam się, że uda mi się tam dorwać parę znaków ostrzegających przed klämriskiem. Tymczasem nie wypatrzyłam ani jednego! Co więcej, stało się wprost przeciwnie: zwiedzając siedzibę Folketingu, czyli duńskiego parlamentu, miałam okazję zobaczyć bodaj najbardziej przerażający rodzaj windy, o którym do tej pory tylko czytałam, ale którego jak dotąd nigdy nie zdarzyło mi się oglądać: paternoster. Nazwa jest nieprzypadkowa, ten sposób przemieszczania się może bowiem wywołać u podróżującego uczucia religijne i przekonanie, że tylko odwołanie się do wyższych sił może zapewnić dotarcie do celu w jednym kawałku, z wszystkimi kończynami na swoich właściwych miejscach. Paternoster to winda składająca się z kilkunastu kabin bez drzwi, które przemieszczają się w kółko dwoma szybami (w jednym kabiny jadą w górę, w drugim w dół), niezatrzymując się. Pasażer wskakuje więc do kabiny i wyskakuje z niej w biegu. Brrr...

Komentarze

Anonimowy pisze…
Pierwszy! :D

Taka winda była zamontowana w magazynie budynku RDT (rzemieślniczy dom towarowy) we Wrocławiu.
Tata mnie kiedyś "przewiózł" tym wehikułem, to było przeszło 2o lat temu. Ale tę nazwę zapamiętałem. I poruszające się pokoiki tyż :)

Ma
te
martencja pisze…
Cieszę się, że wyszedłeś z tego doświadczenia w jednym kawałku. Ale czy trauma pozostała?

M.
Anonimowy pisze…
Eee...
not very impressive to me.

Gdybyś mnie zapytała jak znoszę wizyty np. na poczcie, albo w sklepie pod domem. Wtedy to taaak ;)
martencja pisze…
A jak znosisz:)?

M.
Anonimowy pisze…
Noo.. to zależy gdzie idę. Sklep to typowa melina: szczerbate żuliki kupują se wódeczkie i pifko na zapojkę. Kobiety chyba trochę się krępują, bo przy zakupie mówią szeptem i tylko pierwszą sylabę. Nadrabiają wskazując paluchem albo kiwnięciem głowy. Zawsze skupiam się, żeby tylko nikogo nie oceniać. Jest to nie lada wyzwanie, bo pytanie "jak można sobie tak życie marnować" aż się ciśnie do głowy.
Poczta sąsiaduje ze sklepem. Obskurna i siermiężna aż przytłacza. W środku poprzyklejane reklamy jakiegoś banku pocztowego i inne badziewia. Jakoś tak strasznie nudno się człowiekowi robi już od pierwszej minuty. Zawsze tam jest gorąco i zawsze pełno ludzi. Kolejka idzie wolno, a biedne panie w okienkach nie mają na to żadnego wpływu. Tylko obrywają za całą instytucję. Tak jakby nie można było postawić maszyny, która sprzedaje znaczki, na kształt tej od biletów parkingowych. Od razu byłoby luźniej i szybciej. Ale pewnie jeszcze długo nie.
martencja pisze…
Ech, widzę, że rzeczywiście trauma! Myślałby kto, że mieszkasz w jakiejś zabitej dechami dziurze;)

M.