Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2010

Jesień

Skończyły mi się tematy ze Szwecji, więc na razie - znów zdjęcie. Zrobione parę dni temu, a więc zanim jeszcze jesień zmieniła się z pięknej i przygnębiającej w tylko przygnębiającą. Niektórzy, jak widać, dobrze wiedzą, że to najlepszy czas, żeby się przenieść w cieplejsze kraje!

Z komórką przez Gdynię

...czyli lenistwo nie popłaca. Nie chciało mi się brać aparatu, gdy szłam na jesienny spacer. Więc jedynym, co miałam przy sobie, aby spróbować uchwycić to jesienne snujące się przymglenie, te głębokie błękity morza, to słońce odbijające się w falach i burtach jachtów, była kpina zamontowana w mojej komórce. Oczywiście nie muszę dodawać, że w związku z tym żadnej z tych rzeczy uchwycić mi się nie udało, a rezultat jest taki, że aż serce się kraje, jak sobie człowiek pomyśli, jak to mogło wyglądać. Tym boleśniej, jak się porówna ze zdjęciami w poprzedniej dygresji. Zaobserwowałam jednakowoż między innymi: pana szukającego skarbów na plaży, młodych adeptów żeglarstwa wypływających na Zatokę w swoich miniaturowych żaglówkach, operację ładowania jachtu motorowego na ciężarówkę oraz cumowanie pirackiego statku przy "Barze Pomorza".

Powrót

...do gdyńskiego portu o świcie.

Spadające przedmioty

  "Obszar ryzyka. Niebezpieczeństwo przedmiotów i lodu spadających z masztu radiowego. Zagrożenie życia" - czyli mrożące krew w żyłach ostrzeżenie w środku szwedzkiego lasu. Dla wzmocnienia przekazu zwizualizowano nawet niektóre z tych spadających przedmiotów. Poniżej - wspomniany maszt.  

Dwa w jednym

Pojawił się już wynalazek pozwalający Szwedom na połączenie ich dwóch najbardziej popularnych w ostatnim czasie hobby: mody na aktywność fizyczną i mody na rodzenie dzieci. Jest nim wózek dziecięcy o specjalnej konstrukcji, pozwalającej pchać go i jednocześnie uprawiać jogging. Jak powiada mądrość ludowa - potrzeba matką wynalazków.

Kräftskiva

Curiouser and curiouser, mógłby zakrzyknąć, wzorem Alicji, badacz szwedzkich zwyczajów, natknąwszy się na kolejną ciekawą tradycję kosmicznego narodu . Ot, taka na przykład kräftskiva . Jest to przyjęcie urządzane późnym latem lub jesienią, zwykle (nie jak na zdjęciach) w plenerze. Jego główną charakterystyką jest to, że podaje się na nim i je raki ( kräftor ). Tradycja wywodzi się stąd, że dawniej właśnie późnym latem i jesienią - począwszy od pierwszej środy sierpnia - prawo pozwalało na połów raków. Dzisiaj sprowadza się je z zagranicy (głównie z Turcji, Ameryki Północnej i Chin) przez cały rok, ale zwyczaj pozostał. Do tradycji należą również specjalne rakowe dekoracje: uczestnicy zakładają "zabawne" papierowe czapki i śliniaki, używa się obrusów i serwetek z odpowiednim motywem oraz zawiesza okrągłe, kolorowe lampiony z wymalowaną uśmiechniętą twarzą (mającą, zdaje się, reprezentować księżyc). Raki zaś popija się, jakżeby inaczej, alkoholem, wyśpiewując przy tym spec

Podziemia Sztokholmu

Ktoś, kto nie jeździ samochodem i po Sztokholmie porusza się jedynie na piechotę oraz komunikacją publiczną (jak ja), nie zdaje sobie sprawy z istnienia pod miastem ukrytego, podziemnego świata. Rozciąga się tam mianowicie wielki i skomplikowany system tuneli. Duża część sztokholmskiego ruchu ulicznego zeszła więc do podziemi. Z innej beczki: dziennikarka Trójki Grażyna Dobroń użyła dzisiaj publicznie na antenie słowa "czytacz"!

Wybory

A co tam słychać w Szwecji? Ach, stęskniłam się nieco za czyhającymi wszędzie na przechodnia nagłówkami typu: "Tu nastolatki popełniają najwięcej przestępstw", tudzież "Szczęście Wiktorii zagrożone!!!". Poza tym, dziś w Szwecji wybory, więc jak tam byłam kampania trwała w najlepsze. Z billboardów kierowali na nas szczere, pełne troski, a jednocześnie budzące zaufanie spojrzenia najróżniejsi politycy obiecując rozmaite rzeczy. Głównie obiecywali zaradzić coś na bezrobocie, szczególnie wśród młodych ludzi. A raczej, jak ujęto to na ulotce rządzącej partii Moderaterna (zawsze powtarzam, że tylko w Szwecji może istnieć i odnosić sukcesy partia o nazwie Umiarkowani !): "dać każdemu szansę poznać satysfakcję z utrzymywania się samemu". Ech, jak łatwe musi być życie w państwie opiekuńczym! W skrzynce na listy zastałam, jak każdy zameldowany mieszkaniec Szwecji, kartę z Komisji Wyborczej, niezbędną do oddania głosu. Jako osobie niebędącej obywatelką Szwecji, ale

The Swedish Way

Autostrada nr 22 między Karlskroną a Kalmarem. Jeden pas w jedną stronę i dwa w drugą, a po kilkuset metrach zamiana: dwa pasy w jedną i jeden w drugą. Tylko jeden z wielu objawów tego, jak mało zaludniony jest ten kraj. Gdy tak się jedzie przez szwedzki krajobraz, od razu rzuca się w oczy jego wysoka estetyczność. Nawet nie tylko ze względu na piękno skandynawskiej przyrody - bo jest piękna - ale przede wszystkim przez brak różnorakich tablic ogłoszeniowych, szyldów i billboardów, które tak koszmarnie zaśmiecają i szpecą Polskę. I to tuż przed wyborami! Nikt mi nie wmówi, że to jest wynik dobrobytu, bo przecież szwedzki dobrobyt to kwestia kilkudziesięciu lat, ze trzech pokoleń, wcześniej był to biedny kraj. Już bardziej może to wynikać z poczucia współodpowiedzialności za wspólne dobro i skromności, niechęci do wyróżniania się . Gdy się to zestawi z polskim głęboko zakorzenionym nastawieniem pod hasłem "nikt mi nie będzie mówił, co jest ładne i na jaki kolor mam sobi

Karlskrona

A po drugiej stronie morza wita nas o świcie Karlskrona. Miasto, choć o dwa i pół wieku od Gdyni starsze, wybudowane na podobnej zasadzie: jako port na ziemiach dopiero co wydartych obcemu mocarstwu, żeby wzmocnić swoją obecność na Bałtyku. Przypominam je sobie, wpływając tu po raz pierwszy od kilku lat. Przez długi czas była Karlskrona przede wszystkim bazą marynarki wojennej: niezdobytą dzięki otaczającemu ją wianuszkowi małych, skalistych wysepek oraz systemowi umocnień, obecnie wpisanemu na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Do dzisiaj każdy statek wpływający do karlskrońskiego portu - również prom z Gdyni - musi przepłynąć między dwoma twierdzami: Kungsholm i Drottningskär, Królem i Królową. W całej historii miasta jedynym, komu udało się ominąć czujne oko straży przybrzeżnej i wpłynąć wgłąb archipelagu, był radziecki okręt podwodny U137, który osiadł na mieliźnie w zatoce Gåsefjärden pewnej październikowej nocy roku 1981. Plotka głosi, że kapitan okrętu, jak i cała załoga, pod

Tak wygląda moje miasto nocą

Gdyński bulwar, centrum i Sea Towers. A nawet maszt na Chwarznie w tle. A poniżej Gdańsk i jego światła odbijające się w chmurach: Wszystko to widziane z pokładu promu - odwiedzanego po raz pierwszy od długiego czasu; a pomyśleć, że kiedyś pływałam nim bardzo często, czasem nawet kilka razy w miesiącu. Oglądam sobie, co się zmieniło. Morze w nocy to czarna otchłań, bez żadnych punktów odniesienia, nawet linii horyzontu. Chyba że w polu widzenia znajdą się światła z lądu, mijanych platform wiertniczych czy innych statków.

Właściwy sposób

Tak jak przypuszczałam, wystarczy tylko kilka dni w Szwecji, aby dowiedzieć się czegoś nowego w kwestii bezpieczeństwa. Szczególnie schody ruchome okazują się być niewyczerpanym wprost tematem. Tym razem postanowiłam skoncentrować się na problemie ich użytkowania przez dzieci. "Jedź schodami ruchomymi we właściwy sposób" - uczy się tu już od najmłodszych lat. Poniżej natomiast - drzwi obrotowe. Treść obrazka pozostawiam interpretacji Czytaczy.

Dzik jest dziki

Nie tylko w Szwecji przyroda lubi podchodzić blisko ludzkich osiedli. Mieszkańcy przedmieść Gdyni i Sopotu, wrzynających się w lasy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, przyzwyczajeni są do widoku stad dzików podchodzących pod balkony i przebiegających nocami przez osiedlowe uliczki. A piszę o tym, bo właśnie wczoraj, jak otworzyłam balkon, żeby wywietrzyć pokój przed snem, zza ogrodowego płotu usłyszałam charakterystyczne pochrumkiwanie (ależ piękne słowo! Nie jestem pewna, czy istnieje, ale i tak mi się podoba). Las podszedł pod domy. Zdarzyło mi się kiedyś razem z kolegą straszyć dzikami dwie Szwedki na promie do Gdyni. Miały mieszkać w Dworze Oliwskim - hotelu w dworku na obrzeżu Gdańska Oliwy, malowniczo położonym tuż pod lasem. Kolega rzucił uwagę, że można tam spotkać dziki, co Szwedki przyjęły z pewnym zdziwieniem i obawą. No to zaczęliśmy rozwijać temat - a im bardziej one wyglądały na przestraszone, tym bardziej my się rozkręcaliśmy. Zanim skończyliśmy produkować długą i, p