Jechałam niedawno jednym z nowych składów trójmiejskiej SKM-ki: tych odpicowanych, odmalowanych, z kolorową tapicerką i elektronicznymi wyświetlaczami. Żadna z tych rzeczy jednak nie zwróciła mojej uwagi tak bardzo, jak to, co na tych wyświetlaczach pokazywano. Łamało to bowiem jakieś wieloletnie tabu, szło wbrew niepisanym zasadom, na których opiera się polskie społeczeństwo. Mianowicie, zamiast tak elementarnej, niezbędnej dla każdego uczestnika komunikacji publicznej informacji, jaką jest wiadomość o tym, kto obchodzi dzisiaj imieniny, wyświetlano tam rzecz tak błahą i niepraktyczną, jak nazwa następnego przystanku! Czyżby to oznaczało, że zatracamy już zupełnie naszą polską tożsamość i bezmyślnie małpujemy trendy nadchodzące ze zgniłego Zachodu (tudzież Północy)? Co poczną te wszystkie Zenobie i Zachariasze, do których nikt nie zadzwoni z życzeniami, ponieważ ich znajomym nikt nie przypomniał, że właśnie dziś przypadają ich imieniny...? A tak na poważnie: zdaję sobie sprawę, że wyś