Wydaje się, że jedną z głównych funkcji szwedzkiej rodziny królewskiej jest dostarczanie prasie popołudniowej tematów do artykułów okraszonych krzykliwymi tytułami na pół strony i wielkimi zdjęciami. Szczególną okazją do takich artykułów są soczyste skandale, jak niedawne zerwanie zaręczyn księżniczki Magdaleny i towarzyszące mu opowieści o zdradach z obydwu stron. Ale jeszcze lepszą, mniej pikantną ale za to pozwalającą na długotrwałe pławienie się w królewskim życiu osobistym i historiach jakby prosto z bajki jest dzisiejszy ślub następczyni tronu, księżniczki Wiktorii z jej osobistym trenerem, Danielem Westlingiem, wraz z długim poprzedzającym go okresem narzeczeństwa.
Szwecję ogarnął w tym czasie prawdziwy szał. Spodziewając się nawały turystów i dziennikarzy koleje zaplanowały specjalne kursy, wszelkie firmy turystyczne włączyły do swoich ofert weselne wycieczki, hotele podwyższyły ceny, a prywatni właściciele oferowali wynajęcie swoich mieszkań na obecny weekend za niebotyczne ceny. Dzisiaj się okazuje, że był to przesadzony optymizm, bo gości nie przybyło tak dużo, jak się spodziewano. Gazety, również te poważne, prowadziły specjalne serwisy, artyści pisali wiersze i piosenki ku czci młodej pary (lub też kontestowali odmawiając włączenia się w ogólny szał), republikanie nawoływali do obalenia tego całego cyrku, a społeczeństwo emocjonowało się szczegółami planowanej ceremonii.
Poza tym już od kilku miesięcy przymiotnik "weselny" dodaje się tutaj do wszystkiego, od wycieczek statkiem po lody, a każdy może poczuć się jakby został zaproszony na dzisiejszą uroczystość sprawiając sobie coś w specjalnie zaprojektowany weselny rzucik: od zastawy stołowej, obrusów, serwetek, ściereczek, przez notesy, pocztówki, ramki, magnesy na lodówkę, po kawę i słodycze. Wiktoria i Daniel (którego żadna ilość photoshopowej ingerencji najwyraźniej nie jest w stanie pozbawić wyglądu psychopaty) oraz ich historia stali się czymś w rodzaju narodowej maskotki. Co pokazuje na przykład poniższa książeczka, z której można sobie wyciąć młodą parę i poprzymierzać na nich różne ubranka.
Jeżeli jednak, drodzy Czytacze, oczekujecie relacji z dzisiejszych uroczystości, musicie zwrócić się w tym celu do tradycyjnych mediów, bo ja jestem dzisiaj na zupełnie innym weselu!
Komentarze
Ten narzeczony-trener w samej rzeczy wygląda na psychopatę. Czy w książeczce jest też ubranko sportowe? (przeczytałam... Wrestlingiem:P)
Dobrze się baw, w takim razie, na tym zupełnie innym weselu!
Natomiast jeżeliby kogoś bardzo interesował ślub księżniczki, to sobie może obejrzeć jego transmisję. Mi się nie chciało, więc obejrzałam tylko początek, w którym zobaczyć można między innymi: dużo ukłonów, dużo koronowanych głów i biednych rodziców pana młodego wciśniętych między nich, księcia Karola Filipa wspierającego swojego bardzo zdenerwowanego przyszłego szwagra oraz jak w prawdziwie szwedzkim duchu kompromisu rozwiązano dylemat kto ma poprowadzić pannę młodą do ołtarza: czy ojciec-król (jak chciała sama panna młoda, zapatrzywszy się najwyraźniej w anglosaskie zwyczaje) czy pan młody (jak nakazuje tradycja i wolał arcybiskup udzielający ślubu oraz większość społeczeństwa). Dla mniej cierpliwych - wersja skrócona, czyli najważniejsze momenty ceremonii.
M.
M.
Wydaje mi się, że z par na parkiecie już król z królową tańczyli ładniej niż młoda para. Może to po prostu lata wprawy.
M.