Gdybym miała wybrać swoje ulubione szwedzkie słowo, byłoby to chyba właśnie to: vargtimmen, godzina wilka. Jest takie zupełnie nie po skandynawsku metaforyczne i niesamowite. Godzina wilka to czas przed świtem, między 3 a 5 nad ranem, ostatnie godziny nocy, zaraz przed powrotem światła. Według ludowych wierzeń to najtrudniejsza część doby, czas, w którym rodzi się najwięcej dzieci i najwięcej ludzi umiera, śpiący mają najgorsze koszmary, a cierpiących na bezsenność ogarnia największy lęk. Czuwających przy ognisku zaś w tym czasie właśnie mógł zmorzyć sen, czyniąc z nich łatwe ofiary wilków. Według nauki natomiast jest to okres najmniejszej aktywności organizmu, kiedy obniża się temperatura ciała, ciśnienie krwi i przemiana materii.
Jest to także tytuł filmu Ingmara Bergmana. I piosenki zespołu Hedningarna (czyli "poganie"). Ja jednak na ilustrację muzyczną wybiorę inny utwór, trochę, choć już nie tak bezpośrednio, zbliżony tematycznie: ludową piosenkę o wilkołaku w wykonaniu zespołu Garmarna.
A tymczasem nadeszła ta pora roku, moja ulubiona, kiedy nigdy nie robi się ciemno, bo słońce ledwo zdąży zajść (koło 22) a już pojawia się z powrotem (koło 3:30). Dzięki czemu niżej podpisanej wraca chęć do życia, mocno nadwyrężona przez różne stresujące okoliczności.
Jest to także tytuł filmu Ingmara Bergmana. I piosenki zespołu Hedningarna (czyli "poganie"). Ja jednak na ilustrację muzyczną wybiorę inny utwór, trochę, choć już nie tak bezpośrednio, zbliżony tematycznie: ludową piosenkę o wilkołaku w wykonaniu zespołu Garmarna.
A tymczasem nadeszła ta pora roku, moja ulubiona, kiedy nigdy nie robi się ciemno, bo słońce ledwo zdąży zajść (koło 22) a już pojawia się z powrotem (koło 3:30). Dzięki czemu niżej podpisanej wraca chęć do życia, mocno nadwyrężona przez różne stresujące okoliczności.
Komentarze