Przejdź do głównej zawartości

"That looks like my Uncle Oscar!"

W dzisiejszej dygresji pochwalę się, że po raz pierwszy w życiu udało mi się zobaczyć prawdziwą statuetkę Oscara! I to w zupełnie niespodziewanym miejscu, mianowicie w muzeum w Oslo, poświęconym wyprawie tratwą Kon-Tiki przez Ocean Spokojny. Zaszłam tam właściwie tylko dlatego, bo miałam darmowy bilet, a było po drodze, zupełnie nie podejrzewając, że zastanę tam taką ciekawostkę. O ile bowiem przemierzanie oceanów na prymitywnych tratwach średnio mnie interesuje, to kino - owszem, i to bardzo.

I choć sama statuetka wyglądała już mało zaskakująco - to nie o to przecież chodzi:)

Tym, którym nie chce się zaglądać pod powyższy link, wyjaśnię jeszcze, skąd Oscar wziął się w tym akurat muzeum: przyznano go za film dokumentalny o wyprawie.

Komentarze

fieloryb pisze…
Piosenka z błędem w tytule (ale za to z motywami marynistycznymi):
http://dano2005.wrzuta.pl/audio/8e0slv1Xd96/lombard_-_adriatyk_ocean_goracy
martencja pisze…
Widzę, fielorybie, że jesteś konsekwentny w dostarczaniu mojemu blogowi stosownej oprawy muzycznej:) A motywy marynistyczne są dla mnie akurat bardzo a propos - nie dalej jak w ostatnią niedzielę wróciłam bowiem z rejsu:)

M.
fieloryb pisze…
Bo to trochę tak, jak w artystycznym Paryżu: stoi malarz, obok stoi pisarz i pisze o tym jak ten maluje, dalej śpiewak śpiewa jak ten piszę, że tamten maluje... :-)