Jest takie miasteczko we Włoszech, w regionie Umbria, niewielkie i mało popularne wśród turystów, pomijane w większości przewodników, które jednak dla każdego fana twórczości C.S. Lewisa stanowi obowiązkowy punkt programu zwiedzania tych rejonów: Narni.
Najaktywniej tym promowaniem zajmują się ludzie ze stowarzyszenia Narni Sotterranea, którzy też są gospodarzami najciekawszej, moim zdaniem, atrakcji Narni: jej podziemi. Na wycieczkę po nich zabrał nas przewodnik, który był świadkiem - ba! aktywnym uczestnikiem - odkrywania owych podziemi, przez kilka wieków ukrytych pod klasztorem dominikanów. Wycieczka zaczęła się spokojnie: od zwiedzania podziemnego kościółka. Potem jednak nasz przewodnik odkrył przed nami mroczniejsze karty narnijskiej historii: cele więźniów Inkwizycji, całe pokryte wykonanym przez nich graffiti. Niesamowity widok - szczególnie, gdy towarzyszą mu pasjonujące opowieści przewodnika o jego i jego kolegów badaniach, prowadzonych między innymi w watykańskich archiwach, na temat działalności Inkwizycji w Narni i tożsamości więźniów, którzy wykonali rysunki na ścianach, o rozszyfrowywaniu bogatej symboliki zawartej w tych rysunkach... Słuchając tych opowieści mogłam tylko żałować, że za słabo znam język włoski, żeby dokładnie zrozumieć wszystko, o czym przewodnik mówił. I może też, że nie zostałam archeologiem;)
A jak to wszystko ma się do Lewisowskiej Narni? Autorzy broszury promującej miasteczko twierdzą, że Jack zainspirował się atmosferą i zabytkami miasta, wymyślając swój fantastyczny świat (co jednakże nie przeszkadza im w jednym miejscu w broszurze nazwać go "Carlem Lewisem"!). Osobiście jednak wątpię w tak bezpośrednie źródło inspiracji; nie zdziwiłabym się, gdyby Lewis nigdy nawet tam nie był, a nazwę znalazł po prostu w jakimś atlasie. Choć miasteczko ma swoją własną błogosławioną Łucję (nie tę samą, która namalowana jest na fresku ze zdjęcia), a Palazzo Comunale na głównym placu strzeże kamienny lew...
Komentarze
No i się zrobiła dygresja kulinarna:)
M.
Aaa, już kocham to miejsce! Przepiękne!! Nie wiem, kto to mówił o Rzymie, że co wkopiesz łopatę, to uderzasz o jakiś zabytek... Tu jest chyba podobnie;) Choć podejrzewam o taką właściwość całe Włochy.
Nawiasem mówiąc tamtejszy most, który też chyba widziałaś, jest jakby zupełnie ze "Srebrnego Krzesła". Corot go malował - to ten sam?
Hmm, co do inspiracji Lewisa też nie jestem pewna, ale właściwie to co nim mogło kierować, gdyby rzeczywiście wybrał to miasto tylko na podstawie mapy? Podobała mu się nazwa? :/ (Co do pomyłki - trochę żenujące. Mogli przynajmniej sprawdzić w internecie;))
Lew trochę alienowaty, coś alla fauna z Bielefeld:)
Podobną atmosferę ma kilka innych włoskich miasteczek, na przykład również położone na szczytach wzgórz toskańskie San Gimignano i Volterra.
Co do mostu - bardzo możliwe, podobno był on bardzo popularny wśród romantyków. Dzisiaj wygląda tak.
A co do inspiracji i podobania się nazwy - czemu nie? Nie sądzę też, na przykład, żeby Lewis był w Górach Aravis i się nimi inspirował przy konstruowaniu postaci o tym imieniu:) Choć oczywiście nigdy nic nie wiadomo, może i był - i tu, i tu:)
M.
M.
Z tego może wynikać, że, podobnie jak w Polsce, we Włoszech ludzie często trudnią się nie tym, czym powinni, zajmując miejsce innym osobom, wykwalifikowanym w odpowiednim zawodzie. Mogę się tutaj mylić, ale nawiedziła mnie taka smutna refleksja.