Miałam w zeszłym tygodniu okazję obserwować zmianę wart przed Pałacem Królewskim, co mnie zainspirowało do napisania paru słów na temat szwedzkiej rodziny królewskiej. To będzie dygresja edukacyjna:)
Zacznijmy od tego, że Szwedzi, z ich obsesją na temat równości, są ostatnim narodem, którego można by podejrzewać o zachowanie monarchii. A jednak nadal większość społeczeństwa ją popiera. Choć nie brak i słów krytycznych - na przykład ze strony mojej byłej szefowej, która stwierdziła kiedyś, że monarchia to przeżytek, szczególnie, że co to w ogóle jest za rodzina królewska, ledwo 200 lat na tronie i to wywodzi się od jakiegoś żołnierzyka (założyciel dynastii Bernadotte, Jean Baptiste, był synem prawnika i marszałkiem w napoleońskiej armii - objęcie szwedzkiego tronu zaproponowano mu, ponieważ był wakat, a Francja akurat w tamtym momencie wygrywała. Jean Baptiste skwapliwie skorzystał, a gdy Napoleon zaczął przegrywać, nie zawahał się przejść na drugą stronę, dzięki czemu Szwecja wyszła z wojen napoleońskich zwycięsko i w nagrodę otrzymała Norwegię). Gdyby to była poważna rodzina królewska, jak na przykład duńska*, to by było co innego.
Król nie ma zbyt wiele do powiedzenia w sprawie polityki, jego funkcje ograniczają się do czysto reprezentacyjnych. Obecnie tron zajmuje Karol XVI Gustaw, który wyglądem przypomina nieco podstarzałego wujka i który nie cieszy się jakimś szczególnym poważaniem narodu. Jest on też 190. (czy coś koło tego) w kolejce do brytyjskiego tronu. Szesnasty numer przy jego imieniu wynika z tego, ze w XVII wieku (mniej więcej w tym samym czasie, gdy w Polsce szerzył się sarmatyzm) dorobiono szwedzkim królom mitycznych przodków, tak naprawdę znanych jest tylko dziewięciu poprzednich Karolów na szwedzkim tronie. Poza tym ma dysleksję i w związku z tym problemy z napisaniem poprawnie nawet własnego imienia, kilka razy robił błędy podpisując ważne dokumenty, na przykład przy okazji swojego wstąpienia na tron. Królowa Sylwia, pół-Niemka, pół-Brazylijka poznała króla pracując jako tłumaczka na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium; nie ma królewskiego pochodzenia, przez co para musiała czekać ze ślubem do czasu objęcia przez Karola Gustawa tronu. Królowa, mimo ponad trzydziestu lat w Szwecji, nadal mówi po szwedzku z wyraźnym niemieckim akcentem.
Najstarsza córka i następczyni tronu, Wiktoria księżna Västergötland, kształcona na różnych szwedzkich i światowych uniwersytetach (m.in. Yale), stanowi jeden z ulubionych tematów popularnych gazet, szczególnie po ogłoszeniu zaręczyn ze swoim osobistym trenerem i właścicielem sieci siłowni, niejakim Danielem Westlingiem. Drugie dziecko, Karol Filip książę Värmland, urodził się jako następca tronu, ale mógł się tym zaszczytem cieszyć zaledwie kilka miesięcy, dopóki nie zmieniono prawa na bardziej profeministyczne. Jako jedyny z rodzeństwa jest singlem, kiedyś nawet zdarzyło mi się czytać artykuł wypełniony radami na to, jak go poderwać, zawierający sformułowania w rodzaju "Jeżeli twoim długoterminowym celem jest miejsce na zdjęciu rodzinnym koło królowej Sylwii." Obecnie teoretycznie zajmuje się studiami na uczelni, na której jeszcze do niedawna studiowała Moja Sista, ale podobno zamiast uczęszczać na zajęcia rozbija się swoim porsche. Wyścigi samochodowe to zresztą jego hobby. Podobnie jak, ostatnio, projektowanie sztućców na wesele siostry. Najmłodsza z rodzeństwa, Magdalena księżna Hälsingland i Gästrikland, podobno nie grzeszy bystrością, za to rekompensuje wyglądem.
Z innych ciekawostek, król ma też na przykład siostry, z których dwie wyszły za osoby "z ludu", przez co tytułuje się je Księżniczka Małgorzata, pani Ambler oraz Księżniczka Krystyna, pani Magnuson. Jak zareagują specjaliści od etykiety, tytułowania i heraldyki na precedens w postaci poślubienia takiego właśnie człowieka z ludu przez następczynię tronu, czas pokaże.
* Wprawdzie przedstawiciele linii Schleswig-Holstein-Sonderburg-Glücksburg panują tam dopiero od 1863 roku, ale wywodzą się z dynastii Oldenburgów, która zajmowała duński tron od 1448 roku.
Komentarze
Ciekawe, jak to jest ze studiowaniem na rozmaitych uniwersytetach Yale itp. przez członków rodzin królewskich - czy dostają się tam z urzędu, czy muszą się jednak wykazywać czymś... no czymś. Wiedzą, na przykład.
Łał! Małe przesunięcie czasowe, a Twoja siostra miałaby szansę poznać księcia i kto wie co by z tego wynikło;))
A Daniel bynajmniej nie zostanie królem, tylko księciem-małżonkiem, jak książę Filip, mąż Elżbiety II. A dopływ obcej krwi zawsze jest zdrowy. Inaczej kończy się np. hemofilią, jak w przypadku brytyjskiej rodziny królewskiej. Chyba żeby przyjąć wersję z pewnego brytyjskiego serialu sf, wg której to bynajmniej nie hemofilia, tylko likantropia:)
M.
M.