Przejdź do głównej zawartości

Hiddensee


Kontynuuję moje eksploracje wysp północnych Niemiec - po Rugii i Uznamie tym razem przyszedł czas na Hiddensee. Małą, podłużną wyspę przyklejoną do zachodniej strony Rugii, na samo wspomnienie o której przeciętny Niemiec wpada w patriotyczny zachwyt.


Szczególną cechą wyspy jest to, że jest niemal całkowicie niedostępna dla samochodów (udało mi się wypatrzyć jedynie dwie karetki, radiowóz i dwa traktory), tak więc odwiedzający Hiddensee mają do wyboru: konne bryczki, rowery, własne nogi. Nie jestem wielką fanką rowerów a kursy bryczką są drogie, wybrałam więc ten ostatni sposób przemieszczania się. I muszę powiedzieć, że po przebyciu ponad połowy długości wyspy, między wioską Neuendorf a latarnią Dornbusch, byłam wykończona... Ale nie żałuję. 


Wkrótce po opuszczeniu Neuendorf wpłynęłam na suchego przestwór oceanu, czyli innymi słowy weszłam na wrzosowisko Düneheide. Niestety, jeszcze za wcześnie, żeby móc podziwiać kwitnące wrzosy - może to dobry pretekst, żeby wybrać się tu jeszcze raz późnym latem? Na skraju wrzosowiska minęłam punkt mieniący się środkiem wyspy.


A dalej - dwa inne osiedla, Vitte i Kloster, z ich kolorowymi przystaniami i tłumami wczasowiczów na rowerach. Między wioskami piaszczysta, choć wąska plaża, zapach rozgrzanych na słońcu sosen i dzikich róż - od zawsze kojarzący mi się z nadmorskim krajobrazem. Już ostatkiem sił udało mi się jeszcze wspiąć do wspomnianej latarni, najbardziej obfotografowanego obiektu na wyspie.



Komentarze

Jarek pisze…
O tak, Hiddensee to przepiękne miejsce. Byliśmy tam w zeszłym roku, niestety, tylko na kilka godzin, więc zwiedziliśmy jedynie Kloster.

Jako ciekawostkę dodam, że historycznie Hiddensee (Chycina) to część najpierw Księstwa Rugijskiego, a następnie (do 1648 roku) - Księstwa Pomorskiego, natomiast w Kloster (stąd zresztą nazwa wsi) od 1296 roku znajdował się klasztor cystersów - odprysk klasztoru Neuenkamp (obecnie miasto Franzburg). Jedyną jego pozostałością jest "Inselkirche" w Kloster. Na przykościelnym cmentarzu znajduje się grób noblisty Gerharta Hauptmanna.

Próbowałaś może przetworów z rokitnika?
martencja pisze…
Tak, rokitnik jest tu wszechobecny, więc niejednokrotnie miałam okazję oraz kupuję na prezenty, jak chcę komuś przywieźć coś regionalnego. Lubię szczególnie likier z rokitnika, a poza tym zdarzało mi się próbować dżemu, lodów, sosu do lodów, żelków, herbaty, a ostatnio nawet wina (!).

Co do historii Hiddensee, to mój kolega w ramach hobby napisał rozprawę o pochodzeniu nazwy wyspy - ale jak dotąd przeczytałam jedynie pierwszy rozdział.

M.