Przejdź do głównej zawartości

Na biegun!

Dziś i jutro na mojej uczelni, w ramach Bałtyckiego Festiwalu Nauki, odbywają się Dni Arktyczne. Dzień dzisiejszy poświęcony był kulturze Saamów. Można było między innymi zobaczyć prezentację o teatrze, który wystawił na dalekiej Północy "Hamleta" po saamsku w replice londyńskiego Globe zrobionej całkowicie z lodu oraz obejrzeć film o buncie w Kautokeino, który miał miejsce w połowie XIX wieku (byłam rozczarowana: po zapowiedziach spodziewałam się jakiegoś większego powstania, a tu buntownicy ograniczyli się do zabicia chyba ze trzech ludzi i spalenia jednego domu. Gdzie akcja? Gdzie szczęk broni...?). Jutro - dzień grenlandzki.

A tymczasem wyczytuję w prasie, że Dania ma zamiar zaakcentować swoje prawa do terenów arktycznych, a konkretnie - jak wynika z dokumentu, do którego dotarła ponoć pewna duńska gazeta - przedstawić ONZ pretensje do terenów w okolicach Wysp Owczych, Grenlandii, a także... do bieguna północnego. Trzeba przyznać, że postawienie takich żądań wymaga niemałej odwagi, biorąc pod uwagę, że państwem, z którego interesami się w takim wypadku nieuchronnie trzeba będzie zderzyć, jest Rosja.

A wszystko to przez globalne ocieplenie. W miarę topnienia pokrywy lodowej zaczynają być dostępne coraz większe obszary Arktyki, a wraz z nimi tereny do zbadania przez naukowców, nowe drogi wodne dla flot handlowych oraz - przede wszystkim - złoża ropy i gazu. Szacuje się, że 13% jak dotąd nieodkrytych pokładów ropy i 30% gazu znajduje się właśnie pod Oceanem Arktycznym (choć jak się szacuje coś, czego jeszcze nie odkryto - nie mam pojęcia. No ale ja humanistka...). Akurat pod samym biegunem najprawdopodobniej złóż nie ma, a więc żądania Danii mają chyba bardziej charakter prestiżowy niż praktyczny, niemniej jednak, jak widać, pięć krajów mających terytoria nad Oceanem Arktycznym - USA, Kanada, Norwegia, Dania i Rosja - rozpoczęły już taktyczno-dyplomatyczne manewry. Co z tego wyniknie - czas pokaże.

Komentarze