Skoro już zeszło na tematy norweskie, pozwolę sobie jeszcze napisać co nieco z zupełnie innej, choć też historycznej, beczki. Historia to dużo nowsza, bo wydarzyła się w roku 1973. Świat borykał się wówczas z kryzysem paliwowym; w Norwegii, która dopiero parę lat wcześniej odkryła złoża ropy i gazu u swoich wybrzeży i nie eksploatowała ich jeszcze zbyt intensywnie, jesienią tego roku zaczęto racjonować paliwo, a w grudniu wprowadzono zakaz jeżdżenia samochodami w weekendy.
Król Olav V, jak na prawdziwego Norwega przystało (abstrahując od faktu, że jego ojciec był Duńczykiem, a matka - Angielką:)), lubił aktywność fizyczną*. W zimowe niedziele miał w zwyczaju udawać się na przedmieścia Oslo, do Holmenkollen, by tam pojeździć na biegówkach. Ale jak się tam dostać z pałacu w centrum miasta, gdy obowiązuje zakaz? Ktoś być może powie, że dla króla można zrobić wyjątek od tego rodzaju zarządzeń - ale coś takiego byłoby w duchu zupełnie nieskandynawskim. Dlatego też rankiem 16 grudnia fotoreporterzy norweskich gazet mieli okazję uwiecznić, jak to król Olav, wraz z jednym adiutantem, wsiada do tramwaju i zajmuje miejsce obok niczego niepodejrzewających obywateli. Słynne zdjęcie, które zna każdy Norweg, przedstawia króla, jak wyciąga do konduktora dziesięciokoronowy banknot, płacąc za przejazd.
Dzień ten przeszedł do norweskiej historii jako Dagen da kongen tok trikken - dzień, w którym król pojechał tramwajem. Choć podobno wybrał się w tę trasę również już tydzień wcześniej, tylko że wtedy nie towarzyszyli mu fotoreporterzy...
* W 1928 roku zdobył nawet złoty medal olimpijski w żeglarstwie na igrzyskach w Amsterdamie.
Zdjęcie: Aftenposten.no
Komentarze