Dziś i jutro na mojej uczelni, w ramach Bałtyckiego Festiwalu Nauki, odbywają się Dni Arktyczne. Dzień dzisiejszy poświęcony był kulturze Saamów. Można było między innymi zobaczyć prezentację o teatrze, który wystawił na dalekiej Północy "Hamleta" po saamsku w replice londyńskiego Globe zrobionej całkowicie z lodu oraz obejrzeć film o buncie w Kautokeino , który miał miejsce w połowie XIX wieku (byłam rozczarowana: po zapowiedziach spodziewałam się jakiegoś większego powstania, a tu buntownicy ograniczyli się do zabicia chyba ze trzech ludzi i spalenia jednego domu. Gdzie akcja? Gdzie szczęk broni...?). Jutro - dzień grenlandzki. A tymczasem wyczytuję w prasie, że Dania ma zamiar zaakcentować swoje prawa do terenów arktycznych, a konkretnie - jak wynika z dokumentu, do którego dotarła ponoć pewna duńska gazeta - przedstawić ONZ pretensje do terenów w okolicach Wysp Owczych, Grenlandii, a także... do bieguna północnego. Trzeba przyznać, że postawienie takich żądań wymaga