Przejdź do głównej zawartości

Wojna i pokój


Młodzi ludzie z wielgachnymi karabinami to w Izraelu widok najzupełniej powszechny. W sfotografowanej przeze mnie grupce żołnierzy i żołnierek było coś surrealistycznego: no bo jak inaczej nazwać dziewczynę (być może jeszcze nastolatkę, bo służbę wojskową zaczyna się tu w wieku 19 lat - jest obowiązkowa dla wszystkich i trwa dwa lata) z przewieszoną przez jedno ramię dziewczyńską torebką, a przez drugie - ogromnym karabinem?

Nasza bardzo gościnna, ale hiperpatriotyczna (co jest ogółem powszechną cechą w tym kraju), jerozolimska gospodyni, zapytana o tę wszechobecność broni palnej, przekonywała nas, że wojsko to dla każdego obywatela Izraela wspaniałe doświadczenie, z którego przyjaźnie pozostają na całe życie (w co akurat jestem w stanie uwierzyć) oraz że ci żołnierze z karabinami to zupełnie zwyczajni młodzi ludzie (w co uwierzyć już mi trochę trudniej, bo żaden człowiek ubrany w mundur i z bronią palną w ręku nie jest już "zupełnie zwyczajny"). Miała również za złe światowym mediom, które, według niej, zbyt dużo miejsca poświęcają konfliktom na Bliskim Wschodzie, stwarzając w ludziach obraz Izraela jako kraju targanego trwającą wciąż wojną. Turyści przyjeżdżają do Izraela z głowami napakowanymi tymi stereotypami, narzekała, spodziewając się tu strefy wojennej i są zdziwieni, że wiedzie się tu normalne, codzienne życie. Czy to jest wojna? - pytała nasza gospodyni retorycznie.

No niby nie. Rzeczywiście, życie płynie tam dość normalnym trybem. Ale z drugiej strony, patrząc na te karabiny, check-pointy, mury, kontrole bezpieczeństwa (bramka wykrywająca metale plus strażnik zaglądający do toreb i plecaków) na wejściu do każdego banku, urzędu czy centrum handlowego, przeszedłszy gruntowną kontrolę na lotnisku Ben Guriona i nasłuchawszy się tamże komunikatów o tym, że "Carrying weapons is forbidden in all terminal buildings", mogłabym odpowiedzieć: pokój to to też na pewno nie jest.


Komentarze

ewa pisze…
ok, rozumiem zakaz palenia i strzelania, ale zakaz dawania kwiatów?? ;)
martencja pisze…
Jeszcze by się okazało, że ktoś ma alergię na pyłki i co? Tragedia gotowa!

A tak poważnie, to myślę, że chodziło o to, żeby ich na dziko nie zrywać. Taką tabliczkę można było, nawiasem mówiąc, zobaczyć w większości jerozolimskich kościołów.

M.