Przejdź do głównej zawartości

Izraelskie kościoły są jak cebula

Mają warstwy. To, co można w nich dzisiaj podziwiać jest zwykle po prostu którąś tam z kolei warstwą, nałożoną na wcześniejsze budowle. Na początku było jakieś ważne miejsce, na ogół wyróżniające się tym, że Jezus lub ktoś z jego otoczenia zrobił tam coś, co zostało odnotowane w Ewangelii. Na tym mamy czasami domus ecclesiae, czyli kościół domowy, jak na przykład w domu św. Piotra w Kafarnaum, z którego do dzisiaj pozostały omiecione dokładnie przez archeologów ściany:


Następną warstwą jest zazwyczaj kościół bizantyjski, który do naszych czasów dotrwał najczęściej w postaci mozaik, odkrywanych tu i ówdzie przy okazji renowacji czy przebudów. Na przykład takie oto mozaiki z - bagatela - V wieku w Bazylice Rozmnożenia Chleba w Tabdze nad Jeziorem Genezaret:


Drugie tysiąclecie chrześcijaństwa przyniosło kolejne warstwy: kościoły krzyżowców, niejednokrotnie przeróbki kolejnych fal zdobywających te ziemie muzułmanów, a wreszcie, na tym wszystkim, budowle dwudziestowieczne. Bywa, że wybudowano je dosłownie nad pozostałościami sprzed dwóch tysiącleci: nad domem św. Piotra nowy kościół, wsparty w kilku rogach, wznosi się, niczym pająk albo lądujący latający spodek, parę metrów nad wykopaliskami - jak (trochę) widać na pierwszym zdjęciu. A znowu w Nazarecie, w Bazylice Zwiastowania, starsze kościoły zawarte są w nowszych jak matrioszki: w samym środku jest to, co miało być domem Maryi, a najbardziej zewnętrzna warstwa (która jest ponoć największym kościołem na Bliskim Wschodzie) powstała dopiero pod koniec lat 60. XX wieku:


W Bazylice Narodzenia w Betlejem kolejne warstwy widoczne są w... drzwiach. Wyraźnie widać jeszcze obrys pierwszego, dużego portalu oraz mniejszego łuku krzyżowców, którzy zmniejszyli wejście w celach obronnych. Obecne drzwi, z czasów osmańskich, są tak niskie, że przeciętnego wzrostu osoba musi się sporo schylić, żeby się w nich zmieścić. Wolę nie myśleć o przepisach BHP i ewentualnej ewakuacji!


Dwudziestowieczne przeróbki, czy też kościoły wzniesione zupełnie od nowa w latach 20. i 30., są często dokonaniem włoskiego architekta nazwiskiem Antonio Barluzzi - po obejrzeniu kilku jego dokonań stwierdzam, że miał facet talent. Ot, chociażby wspomniany dwie dygresje temu kościół Dominus Flevit, w którym wykorzystał roztaczającą się sprzed kościoła panoramę Jerozolimy i zamiast zdobić wnętrze jakimiś dziełami sztuki, po prostu "oprawił" tę panoramę oknem, tworząc jeden z najbardziej fotogenicznych widoków Jerozolimy. W kilku miejscach w czasie prac nad kościołem zdarzało mu się odnajdywać pozostałości dawnych mozaik, a wtedy bywało, że znacznie zmieniał projekt, jak w przypadku widocznego poniżej Kościoła Wszystkich Narodów przylegającego do Ogrodu Oliwnego.


Widać zresztą, że owa wszechobecność mozaik wpłynęła na jego pracę i sam nie stronił od tej techniki: czy to na powyższej fasadzie, czy też, na przykład, na złoto-niebieskim suficie Kościoła Błogosławieństw.


A to wszystko to tylko jeden z wielu dowodów na niesamowite bogactwo historyczno-kulturowe tego kraju...

Komentarze