Z wielu eksponatów zgromadzonych na berlińskiej Wyspie Muzeów, zwiezionych z różnych stron świata "na mocy międzynarodowych umów" (których międzynarodowość, obawiam się, ograniczała się do białych Europejczyków i nie przewidywała pytania o zdanie narodów, których przodkowie owe zabytki wyprodukowali), największe wrażenie zrobiła na mnie droga procesyjna prowadząca do Bramy Isztar.
Komentarze
Sama nie wiem, czy prym w ograbianiu innych z dzieł sztuki wiedzie Wielka Brytania, czy Niemcy, czy może jeszcze inny kraj. To powinno być zabronione, o! Nakradli, a teraz się lansują. Nasza "Dama z gronostajem" czy "Miłosierny Samarytanin" zostały przynajmniej zakupione, a nie ukradzione.
(Inna historia to np. Sąd Ostateczny Memlinga w Gdańsku, ale no cóż, takie życie ;> :P )
Ciekawostka: w latach 30tych coponiektórzy w naszym kraju, chcąc nadgonić za światowymi potęgami, zaczęli starania o pozyskanie przez Polskę kolonii. Ponieważ prawie cały świat był już zasadniczo podzielony między innych, na polską kolonię wytypowano Liberię i nawet posłano tam kolonistów, którzy mieli zająć się uprawianiem kawy. A w kraju powołano w międzyczasie Ligę Morską i Kolonialną. Oczywiście nic z tego nie wyszło, trochę przez niechęć "prawdziwych" potęg kolonialnych, ale bardziej przez brak doświadczenia i kapitału - całe przedsięwzięcie było raczej typowo polskim romantycznym zrywem niż solidnie przygotowaną akcją.
No, to mi wyszła dygresja historyczna! Ale przecież nie po to się męczę z tym doktoratem, żebym się nie mogła potem popisać takimi ciekawostkami:)
M.
1. wróg (już) nie istnieje - bo go wycięliśmy byliśmy w pień;)
2. 'wróg nie istnieje' jako starożytny odpowiednik matrixowego 'there's no spoon', czyli nic nie jest takie jak myślisz, wszystko jest względne, uważaj jaki kolor mają pigułki, które łykasz itp;)
1. Czy kiedykolwiek się zastanawiałaś nad tym, żeby zająć się PR?
2. Jaki kolor miały pigułki, które łyknęłaś przed napisaniem tego:P?
M.
Marto dzięki Tobie się nieco podszkolę w historii, ba ja w historii kiepska jestem:) więc pisz proszę jak najwięcej. O planach co do Liberii nie wiedziałam, a przynajmniej nie pamiętam z czasów szkolnych. Romantyzm kolonialny bądź kolonializm romantyczny... To zabrzmiało rzeczywiście bardzo swojsko.
"Wróg nie istnieje" - myślę, że tak jak piszesz Marto, połączenie psychologicznego wyparcia z wiarą w magiczną moc słów. Czyli w jakimś sensie pomysł nr2;)
Mam jeszcze interpretację nr3: bo wszyscyśmy jednością i przyjaciółmi, peace, peace. Ale wtedy jeszcze hipisów nie było, więc skądże by się wzięły takie piękne myśli?
ad 1. Nie, nie myślałam o PR. Ale kto wie, teraz remonty, wesela, każda kasa się przyda...
ad 2. Łykałam tylko witaminę C w pigułce o kolorze żółtawo-szarawo-bliżejnieokreślonym;) Jak sądzę, większy wpływ na stan mojego umysłu mogło mieć sprawdzanie serii ołówkowych wytworów graficznych czterdzieściorga dzieci z zerówki:]