Tak, znów będzie o bankowości, a konkretnie o moim banku.
Korzystanie z usług tej instytucji jest jak granie w grę komputerową o skomplikowanych zasadach, w której można zbierać nagrody w postaci bonusów i premii, ale też, jak się zrobi choć jeden fałszywy krok, kary w postaci opłat bankowych. A cały ten system ma, z punktu widzenia banku, jeden cel: żeby klient jak najczęściej używał karty kredytowej i jak najrzadziej ją spłacał.
A więc tak: zakładając, że się ma kartę kredytową - a bank nalega, żeby ją sobie sprawić od pierwszego momentu po przekroczeniu jego progu, uzasadniając to faktem, że w ten sposób się buduje swoją historię kredytową, która będzie bardzo ważna jak się kiedykolwiek będzie chciało wziąć kredyt - ma się trzy podkonta: checking account (czyli zwykłe, podręczne konto), savings account (konto oszczędnościowe) i konto karty kredytowej. Po zalogowaniu się na stronie internetowej banku lub w aplikacji, widzi się stan tych kont, z tym, że na kontach checking i savings podana liczba oznacza, ile się na nich MA, a na koncie karty - ile się WYDAŁO. Czyli jeżeli konto karty jest na plusie, to znaczy, że się wymienionej sumy już nie ma, a jeżeli jest na minusie, to znaczy, że się kartę nadpłaciło.
Powyżej: te liczby oznaczałyby, że mam w sumie 2500$, nie licząc transakcji jeszcze nie zaksięgowanych.
Pieniądze można przemieszczać między tymi kontami, z tym, że: przelanie kasy na konto karty kredytowej zajmuje kilka dni roboczych, a na koncie oszczędnościowym można wykonać tylko sześć transakcji w miesiącu - za każdą ponad to naliczana jest opłata wysokości 10$. Logika jest taka, że skoro to konto oszczędnościowe, to nie powinno się z niego korzystać jak z konta podręcznego, tylko trzymać na nim pieniądze. Ta sama logika nakazywałaby również, że to konto będzie wysoko oprocentowane, ale niestety to tak nie działa.
Za używanie karty kredytowej dostaje się bonusy (rewards) wysokości 1% wartości wydanej sumy, no chyba że za zakupy spożywcze, to wtedy 2%. Od niedawna też można sobie wybrać kategorię, w której dostaje się 3% - na przykład podróże, restauracje, benzyna; tę kategorię można zmienić raz na miesiąc. Poza tym jeżeli w ciągu pierwszych 90 dni posiadania karty wyda się co najmniej 500$, dodatkowo dostaje się 200$ bonusu (kolega wynegocjował sobie 250$...). Te bonusy odkładane są na specjalnym oddzielnym pod-podkoncie; jak uzbiera się co najmniej 25$, można je sobie przelać na któreś z trzech podkont, z tym, że jak się przeleje na checking albo savings, to dostaje się jeszcze dodatkowe 10% od przelanej sumy, ale jeżeli przeleje się je na konto karty kredytowej, to nie.
Powyżej: mój aktualny stan bonusów. Nie mam pojęcia, co którakolwiek z tych kategorii oznacza, ani ile w końcu mi się należy. Wiem natomiast, że te liczby mogłyby być dużo większe, gdybym nie zachowała się bardzo nierozsądnie i nie wybrała w zeszłym miesiącu kategorii "dinig" zamiast "travel", jako że zaraz potem kupowałam kilka drogich biletów lotniczych. Głupia ja.
Na karcie kredytowej ma się, oczywiście, limit, mój na start wynosił 1000$. Po pewnym czasie poprosiłam o dwukrotne go zwiększenie - był to niezwykle szybki proces polegający na wypełnieniu internetowego wniosku, który został rozpatrzony pozytywnie w ciągu dwóch dni roboczych, czyli szybciej, niż trwa zaksięgowanie spłaty karty albo wydatków z niej.
Przy tym wszystkim korzystanie z karty kredytowej nie jest dla osób o słabych nerwach: o nieużywaniu PIN-ów i wynoszeniu kart na zaplecze przez kelnerów już wspominałam, ale dodam jeszcze, że potem kelnerzy przynoszą do podpisania potwierdzenie transakcji, na którym dopiero wtedy wpisuje się sumę napiwku. Czyli że pieniądze są ściągane z konta nie w momencie przepuszczania karty przez terminal, tylko potem. Kiedyś dostałam list od PBS zachęcający do wpłacenia datku i proponujący, że mogę zrobić to wypełniając załączony formularz, wpisując tam dane swojej karty (numer, datę ważności, numer CVV/CVS) i wysyłając go pocztą, albo dzwoniąc do nich i podając te same dane przez telefon. Tak samo można zapłacić na przykład za usługi medyczne w przychodni i za wiele innych rzeczy. Nie przestaje mnie zadziwiać, że logowanie do katalogu bibliotecznego Uniwersytetu Harvarda zdaje się być lepiej zabezpieczone niż korzystanie z usług bankowych.
W następnym odcinku: jak przekonać pracodawcę, żeby wpłacał wypłatę na konto bankowe.
Komentarze
Co do spłaty karty - są dwie opcje: możesz przycinać przycisk „spłać kartę”, wtedy to faktycznie zajmuje parę dni. Jest też opcja - transfer między kontami, bezpłatna i dużo szybsza.
A co do nagród, najlepiej wejdź do zakładki i sprawdź.
Powodzenia z bankowością :). Swoją drogą fajnie jest poczytać komentarze ludzi, którzy są tu nowi - dochodzę do wniosku, że takie odświeżenie perspektywy jest bardzo korzystne dla kogoś, kto się do tych dziwactw przyzwyczaił!
Zawsze spłacam kartę właśnie poprzez transfer między kontami i u mnie to zajmuje kilka dni. Może bank nie ma do mnie zaufania i musi najpierw sprawdzić drogę każdego centa:) Btw, zamieszczony obrazek pochodzi właśnie z zakładki bonusów. Mogę ją czytać w tę i wewte, ale to mnie wcale nie przybliża do jej zrozumienia. Najwyraźniej nie rozumiem po amerykobankowemu;)