A więc ze Szwecją, jako się rzekło, na razie koniec. Co więcej, wpadłam na niezbyt może mądry pomysł, żeby wyprowadzić się ze Szwecji akurat w tę porę roku, kiedy jest ona najpiękniejsza i pojechać do Włoch akurat wtedy, kiedy jest tam najnieznioślej, kiedy powietrze robi się gęste i ciężkie, że niemal wbija człowieka w ziemię. Choć oczywiście, nie do końca ja wybrałam ten termin i to miejsce... Znów ogarnia mnie zdumienie, jak te tak różne kraje mogą mieścić się na jednym tak małym kontynencie. I wprawia mnie to w nastrój refleksyjny, który z kolei skłania do podzielenia się z Czytaczami mniej lub bardziej pretensjonalnymi wynurzeniami, a tym samym do wyprodukowania wpisu tego rodzaju, za którymi nie całkiem przepadam na innych blogach... Winne jest słońce, drodzy Czytacze: słońce, upał i stres! Przyzwyczajona do wręcz sterylnego powietrza Sztokholmu natychmiast po przyjeździe do Florencji niemal czuję, jak płuca wypełniają mi spaliny, a smog zatyka każdy por skóry. Ale zauważam też p