Ostatnio kupiłam sobie suszarkę do włosów. Załączona była do niej instrukcja obsługi. Jeżeli jednak wydaje się Wam, drodzy Czytacze, że instrukcja obsługi suszarki do włosów zajmuje się wyjaśnieniem, który przycisk służy do czego i ewentualnie podaje jakieś wskazówki co do stylizacji włosów, muszę Was rozczarować. Otóż w istocie jej tematem jest to, jak to zrobić, żeby wysuszyć włosy i się przy tym nie zabić.
Zagrożenia związane z używaniem suszarki są różnorakie, ale dwa największe to: zaplątany kabel i woda. Dla ułatwienia, na poniższych zdjęciach oznaczyłam różnego rodzaju zagrożenia kolorami:
To, co nie jest zaznaczone żadnym kolorem, to hiszpańska wersja tego samego, co po angielsku oraz inne ostrzeżenia, które ciężko zakwalifikować. Jak na przykład:
Na tym jednak nie koniec. Ponieważ kabel jest takim newralgicznym elementem tego śmiercionośnego urządzenia, jest on wyposażony w dodatkowe ostrzeżenia:
Ciężko mi powiedzieć, dlaczego frazę "unplug it" konsekwentnie piszą w cudzysłowie. Może ma być to jakaś ironia, której nie rozumiem? Charakterystyczny jest też element "do not remove this tag", która występuje na wielu urządzeniach i innych elementach wyposażenia wnętrz. Nie można wszak pozwolić sobie na zapomnienie nawet na chwilę o czyhających zewsząd niebezpieczeństwach.
Na końcu zabójczego kabla znajduje się zabójcza wtyczka. Żeby zredukować nieco jej zabójczość, wbudowano w nią urządzenie chroniące przez zmianami napięcia w sieci.
Nie pierwszy raz - choć może nigdy dotychczas tak wyraźnie - mam wrażenie pewnego dysonansu. Z jednej strony Amerykanie kojarzą się z samowystarczalnością, self-made menami i że państwo ma się nie wtrącać w to, co robi obywatel. Z drugiej - wymagają zaopiekowania się, obstawienia służbami porządkowymi i ostrzeżeniami w takim stopniu, że cały szwedzki klämrisk wydaje się w porównaniu zupełnie błahy.
O Brytyjczykach już nie wspominam:
O Brytyjczykach już nie wspominam:
Komentarze